Według szefa prezydenckiego Biura Spraw Zagranicznych Mariusza Handzlika, prezydenci mają do przebycia ok. 300 km i będą na to potrzebowali około czterech godzin.

"Ta misja to demonstracja na rzecz Gruzji, że żadne państwo nie ma prawa naruszać integralności terytorialnej innego państwa" - powiedział Lech Kaczyński. "Wierzę, że zawieszenie działań wojennych w Gruzji zakończy się pokojem, będziemy działać w tym kierunku" - mówił przed odlotem.

Reklama

Nie obyło się bez zamieszania. Samolot miał pierwotnie lądować w Tbilisi. Pilot, już w trakcie lotu, zdecydował jednak, że wyląduje w Azerbejdżanie, bo strefa powietrzna Gruzji jest kontrolowana przez Rosjan.

Prezydent krytykuje Rosję

Jeszcze przed wylotem Lech Kaczyński ostro skrytykował kolejny raz władze w Moskwie za rosyjską inwazję na Gruzję. "Państwo rosyjskie po raz kolejny pokazało swoją prawdziwą twarz" - mówił bez ogródek polski prezydent.

Reklama

Zaznaczył, że samo zawieszenie działań wojennych w Gruzji nie oznacza jeszcze pokoju. Ale ma na to wielką nadzieję. "Zawieszenie operacji to rzeczywiście informacja dobra, ale powstaje pytanie, czy nie będzie odwieszenia i co spowodowało taką rosyjską decyzję. Jeśli to wynik działań USA, Unii Europejskiej i naszych to bardzo dobrze" - wyjaśniał Lech Kaczyński.

Pytany czy, nie boi się lecieć jednym samolotem z przywódcami tak wielu krajów, prezydent odpowiedział, że nie ma innego wyjścia, a on sam akurat tego się nie obawia. Z Warszawy na pokładzie rządowej maszyny odlecieli: prezydent Polski, prezydent Litwy, prezydent Estonii i premier Łotwy. Po drodze - z Krymu - samolot zabrał na pokład prezydenta Ukrainy. Prezydent Łotwy doleci z Pekinu.

Reklama

Sikorski krytykował, ale poleciał

Przywódcom tych krajów towarzyszy również szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Prezydent Kaczyński oświadczył, że jest tym bardzo zaskoczony, ale jednocześnie zadowolony ze zmiany zdania rządu. Wcześniej Sikorski skrytykował Kaczyńskiego, mówiąc, że naraża swoje bezpieczeństwo, wybierając się do Tbilisi.

Premier Donald Tusk przyznał, że to on polecił Sikorskiemu, by wraz z Kaczyńskim ruszył do Gruzji. Ale dodał, że to Kancelaria Prezydenta prosiła rząd o wysłanie kogoś z MSZ.

Lech Kaczyński oświadczył też, że jeśli misja wojskowa w Osetii, którą teraz prowadzą rosyjskie "siły pokojowe", zostanie umiędzynarodowiona, to on myśli, że rząd Donalda Tuska podejmie decyzję o wysłaniu tam także naszych żołnierzy. "A ja wtedy taką decyzję podpiszę" - dodał.