"W związku z wypowiedziami ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który podczas konferencji prasowej w dniu 11.01.2021 r. wyraził oczekiwanie mojej dymisji z funkcji rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, oświadczam, że nie ustąpię z zajmowanego stanowiska" - czytamy w stanowisku rektora WUM, prof. Zbigniewa Gacionga, przesłanym do redakcji.

Reklama
Oświadczenie rektora WUM
pobierz plik

"Minister zdrowia Adam Niedzielski w swoim wystąpieniu uznał, że powinienem złożyć dymisję, co w jego mniemaniu byłoby dowodem „umiejętności pokazania odwagi cywilnej”. W poczuciu odpowiedzialności za reformę uczelni i dając świadectwo odwagi cywilnej, odmawiam spełnienia oczekiwań ministra zdrowia, który jako swój cel przyjął odsunięcie mnie ze stanowiska" - napisał prof. Gaciong. "Wbrew słowom ministra zdrowia Adama Niedzielskiego nigdy nie mijałem się z prawdą" - dodał.

"Bezprecedensowe manipulowanie opinią publiczną"

Zapewnił też, że "kryzys wizerunkowy" uczelni jest efektem nie tylko błędów Centrum Medycznego WUM, ale także "bezprecedensowego manipulowania opinią publiczną przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego". "Przykładowo wskazuję, że Narodowy Fundusz Zdrowia (w wystąpieniu pokontrolnym) oraz minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej w dniu 11.01.2021 r. sformułowali oczywiście nieprawdziwą tezę, jakoby w dniach 28–31 grudnia 2020 r. akcję szczepień prowadziło Uniwersyteckie Centrum Kliniczne (UCK), podczas gdy podmiot ten we wskazanym okresie nie posiadał żadnego zlecenia z NFZ, nie otrzymał jakiejkolwiek szczepionki i wobec tego nie zaszczepił żadnego pacjenta" - napisał.

Uznał też, że dymisja byłaby na rękę tym, którzy chcą go zdyskredytować, a naciski ministra zdrowia "godzą w reputację uczelni i są zamachem na jej niezależność".

Co na to minister zdrowia?

Reklama

Do oświadczenia Gacionga odniósł się na Twitterze szef resortu zdrowia.

Próba nadania tej sytuacji kontekstu politycznego i sprowadzenia jej do przepychanki z Ministrem Zdrowia to rozpaczliwa obrona stanowiska. Rektor ponosi odpowiedzialność nie wobec mnie a wobec studentów, akademików i osób oczekujących na szczepienie. Zabrakło odwagi cywilnej - napisał Niedzielski.

Czarnek: liczyłem na refleksję ze strony rektora WUM

Liczyłem na to, że rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong wysłucha dokładnie słów ministra zdrowia, wyciągnie z tego odpowiednie wnioski i będzie refleksja. Tej refleksji nie ma, żałuję - powiedziałz kolei w TVP Info minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Liczę, że refleksja wróci do rektora i zmieni w tej sprawie zdanie - dodał.

Czarnek wyraził także przekonanie, że ta sytuacja "wpłynie na zachowania innych, to znaczy, że nawet jeśli byłyby takie próby w przyszłości, to będzie wielka ostrożność i refleksja przed, a nie post factum". Zauważył, że w tym przypadku nie ma jej nawet post factum.

O co chodzi w "aferze szczepionkowej"?

Do szczepień wbrew zasadom Narodowego Programu Szczepień, zgodnie z którym obecnie szczepiona jest grupa zero, a więc pracownicy ochrony zdrowia i rodzice wcześniaków, na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym doszło pod koniec grudnia. Wśród zaszczepionych przez Centrum Medyczne WUM znaleźli się b. premier, europoseł SLD Leszek Miller z żoną, aktorzy, m.in. Krystyna Janda, jej córka Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, Michał Bajor, Olgierd Łukaszewicz, Anna Cieślak i Radosław Pazura, satyryk Krzysztof Materna i dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

WUM informował na swojej stronie internetowej, że szczepienia wykonano z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca 2020 r. Jak podawał, z puli zaszczepiono 300 pracowników szpitali WUM i grupę 150 osób, obejmującą rodziny pracowników i pacjentów, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

Prezes ARM Michał Kuczmierowski dementował, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny, tym bardziej specjalna "pula dla celebrytów". Jak wyjaśniał, wszystkie dostawy szczepionek realizowane są zgodnie z procedurami i w odpowiedzi na zapotrzebowanie zgłaszane przez szpitale.