"Sąd Najwyższy uznał, że dla uchylenia postanowienia sądu odwoławczego nie było wystarczające samo przekonanie autora skargi nadzwyczajnej, zbudowane na wybiórczo wybranych dowodach, że w dalszym ciągu istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż sprawca może popełnić ponownie czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości w związku z chorobą psychiczną" - przekazano w środowym komunikacie zamieszonym na stronie SN.
Skarga Ziobry
Skargę nadzwyczajną w tej sprawie złożył w początkach zeszłego roku Prokurator Generalny.
Do podpalenia biura Beaty Kempy doszło ponad trzy lata temu w Sycowie. Zarzuty w tej sprawie postawiono Sebastianowi K. Po ustaleniach biegłych w czerwcu 2018 r. wrocławski sąd na wniosek prokuratury umorzył postępowanie prowadzone przeciwko K. i w ramach środka zabezpieczającego umieścił go w zakładzie psychiatrycznym.
W lutym 2019 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu zdecydował o zwolnieniu K. z zakładu psychiatrycznego po tym, jak powołani przez sąd biegli psychiatra i psycholog stwierdzili, że jego stan zdrowia znacznie się polepszył. Według prokuratora, kolejne opinie biegłych były niepełne, więc złożył on wniosek dowodowy o dopuszczenie dowodu z opinii nowego zespołu biegłych, sąd jednak tego nie uwzględnił. Uchylając środek zabezpieczający, orzekł ponadto obowiązek terapii K. w poradni zdrowia psychicznego. Postanowienie SO zaskarżył prokurator. Rozpatrujący je Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zmienił postanowienie, orzekając wobec podejrzanego dodatkowo obowiązkową terapię uzależnień. Nie przychylił się jednak do krytycznej oceny pracy biegłych wskazanej przez prokuratora.
Z taką decyzją sądu nie zgodził się PG i wniósł skargę nadzwyczajną, w której zarzucił "oczywistą sprzeczność ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego". Według PG opinia biegłych sprzed decyzji o osadzeniu sprawcy w zakładzie psychiatrycznym bazowała na 8-tygodniowej wnikliwej obserwacji, a opinia sprzed zwolnienia z zakładu - "przede wszystkim na gołosłownych deklaracjach podejrzanego, w oczywisty sposób zainteresowanego wydaniem korzystnej dla niego opinii lekarskiej". Zdaniem PG, ta okoliczność przemawiała za powołaniem innego zespołu biegłych.
"Sąd odwoławczy błędnie zaakcentował znaczenie rzekomej skruchy podejrzanego, pomijając ryzyko wystąpienia śmiertelnego zagrożenia dla niewinnych osób, które mógł on wywołać" - podkreślał PG. W skardze zwracał też uwagę na poważny ciężar czynu zarzucanego K. i krótki okres leczenia psychicznie chorego podejrzanego.
Nie było przesłanki do skargi?
SN rozpoznał tę sprawę we wtorek. "Przytoczona argumentacja nie wypełniła przesłanki szczególnej skargi nadzwyczajnej w postaci oczywistej sprzeczności stanu faktycznego z zebranym w sprawie materiałem dowodowym. Odmienność wniosków wynikających z dwóch różnych opinii biegłych o stanie psychicznym sprawcy, sporządzonych na innych etapach postępowania, w oparciu o odrębne podstawy prawne i mających na celu wykazanie innych okoliczności, nie może zostać uznana za przesłankę świadczącą o błędnej ocenie przez sąd stanu faktycznego sprawy" - wskazał w uzasadnieniu decyzji SN.
"Znamienne są w tym względzie również ustalone w trakcie postępowania okoliczności, że podejrzany odbywa aktualnie bez zakłóceń orzeczone wobec niego środki zabezpieczające, regularnie kontynuuje leczenie, jak również ma ustabilizowaną sytuację osobistą i rodzinną. Względy te przemawiają przeciwko uchyleniu zaskarżonego postanowienia oraz umieszczeniu go w zakładzie psychiatrycznym" - wskazał SN informując w środę o powodach oddalenia tej skargi.
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Prokurator Generalny dotychczas wniósł około 220 skarg nadzwyczajnych do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która w SN zajmuje się ich rozpatrywaniem.