Pytany, jak ocenia okładkę poprzedniego wydania „Wprost”, gdzie przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty siedzi za sterami walca, Kwaśniewski odparł, że "to nadinterpretacja, przesada". - Ja bym Czarzastego widział tutaj nie w roli buldożera, czy tego, który to wszystko chce zajechać, a jak człowieka stąpającego po polu minowym - powiedział.
Na uwagę, że Tomasz Trela mówi w kontekście metod stosowanych przez Włodzimierza Czarzastego o "metodach rodem z Nowogrodzkiej" z kolei Joanna Senyszyn o "stalinowskich metodach", polityk przyznał, że "to bardzo ostre słowa". - To źle wróży. Zaostrzanie języka jest zawsze początkiem problemów, które nastąpią potem - dodał.
"Chcę głosować na lewicę, która ma sens"
Według niego, zawieszanie członków partii było błędem. - Czy będą prowadzone rozmowy, żeby doszło do kompromisu? Zobaczymy. Nie jestem taki pewny, mówiąc szczerze. Ale życzę im tego z całego serca, ponieważ ja już na inne partie głosować nie będę. Chcę głosować na lewicę, ale tylko na lewicę, która ma sens - powiedział.
Dopytywany, czy gdyby stał na czele SLD, to podjąłby takie decyzje, jak Czarzasty, odparł, że ws. ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy "decyzja została podjęta słusznie". - Nie wyobrażam sobie lewicy, która Polskę wprowadzała do UE, która organizowała referendum, prowadziła negocjacje, że ta lewica zagłosuje przeciwko - podkreślił.
Odnosząc się do rozmów polityków lewicy "z rządem", wskazał, że "narzucona została taka narracja, że to są rozmowy z PiS-em". Zaznaczył, że "to są rozmowy z rządem". - Mogę tego rządu nie lubić, mogę ten rząd krytykować, co robię często, ale z wybranym legalnie rządem, czy prezydentem, czasami trzeba współpracować - oświadczył b. prezydent.
Według Kwaśniewskiego błędem było to, że "zabrakło dyskusji" przed podjęciem decyzji ws. głosowania za ratyfikacją Funduszu. - Jeżeli rzeczywiście wielu członków zarządu było zaskoczonych takim rozwojem wydarzeń, jeżeli decyzja zapadła bez wewnętrznych konsultacji – to jest błąd. To jest taki bardzo poważny błąd komunikacyjny, techniczny - powiedział.
"Zamknięty rozdział"
B. prezydent był też pytany, czy chciałby ponownie zaangażować się politycznie. - Nie. To już jest zamknięty rozdział - odpowiedział. Dopytywany, czy jest o to pytany, przyznał: - Trochę mnie teraz prowokują. Mówią: "Tusk wrócił, może ty byś wrócił".
Wyjaśniając, dlaczego nie zamierza wracać do polityki, tak jak zrobił to b. premier, powiedział m.in., że "Tusk walczy w istocie o siebie, dlatego że każdy dodatkowy rok rządów PiS-u, oznacza wykreślanie Donalda Tuska z historii". - On tutaj ma silną motywację, której ja nie mam - dodał.
Był też pytany, czy wierzy, że Tusk może doprowadzić PO do zwycięstwa w wyborach. - Zwycięstwa? Trudno sobie to wyobrazić - odpowiedział. Przyznał, że Tusk "pomaga Platformie".
- Dla Platformy Obywatelskiej powrót Tuska jest w jakimś sensie zbawienny. Czy to wystarczy Platformie do wygrania? Nie. Musi zostać wykonana ogromna praca. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że z jednej strony mamy Polskę konserwatywną, eurosceptyczną, a z drugiej progresywną, euroentuzjastyczną. Te siły zdają się być wyrównane pół na pół, ale mam wrażenie, obserwując zresztą wszystkie ostatnie wybory, że ciągle lekka przewaga jest po stronie tego obozu konserwatywnego, czyli w obecnych realiach PiS-u, Konfederacji plus innych drobiazgów. Po prostu, obiektywnie rzecz ujmując, mają w Polsce więcej głosów. Czy akurat Tuskowi uda się zmienić te proporcje? Nie sądzę - powiedział Aleksander Kwaśniewski.