Szef MS był pytany w piątek w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma-Dziewiąta" o propozycję wprowadzenia obowiązku okazywania zaświadczenia o teście lub sczepieniu przeciw COVID-19 przy wejściu do restauracji, czy do kościoła. Minister zauważył, że przy poprzednich głosowaniach w Sejmie w sprawie tego typu rozwiązań Solidarna Polska w większości ich nie poparła. Ziobro podkreślił przy tym, że jest zwolennikiem szczepień, ale widzi problem natury konstytucyjnej w sprawie obowiązku okazywania certyfikatów. Ja nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, bo jestem zwolennikiem wolności - dodał.

Reklama

Według ministra brakuje debaty na temat zalet i zagrożeń związanych ze szczepieniami. Sądzę, że nie jest w pełni wykorzystany potencjał dotarcia do świadomości Polaków i skłonienia ich do podjęcia takich decyzji, które będą najlepsze w ich przekonaniu dla zdrowia i życia ich samych i ich bliższych - zaznaczył szef MS.

Ziobro: Szanuję inny wybór

Jesteśmy za wolnością debaty i w moim środowisku Solidarnej Polski są osoby, które się nie szczepią. Chociaż dyskutujemy i ja je przekonuję, żeby podjęły inną decyzję. Ale podkreślam, że szanuję inny wybór i nie chce im tego narzucać - dodał Ziobro.

W poniedziałek posłowie Lewicy złożyli projekt ustawy, który zakłada m.in. wprowadzenie obowiązku szczepień, obostrzenia dla niezaszczepionych, możliwość weryfikacji certyfikatów covidowych przez zakłady pracy oraz prawo pracowników do odmowy wykonywania obowiązków w sytuacji, kiedy w miejscu pracy nie jest im zapewnione bezpieczeństwo epidemiczne.

Ziobro: UE popada w szaleństwo

Szef MS w rozmowie w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma-Dziewiąta" był pytany o oczekiwania Solidarnej Polski wobec premiera, który udaje się 16 grudnia na posiedzenie Rady Europejskiej. Ziobro krytycznie ocenił unijny system ograniczeń emisji CO2. Minister podkreślił, że oczekuje aby zmienić docelowo ten system, aby nie miał tak radykalnych konsekwencji zwłaszcza dla polskiej gospodarki.

Jak dodał, premier powinien dążyć do zawieszenia tej sytuacji, bo uderza to w podstawowe interesy Europejczyków, a przede wszystkim Polaków. Nie możemy inwestować w taką nieracjonalną politykę, która uderza w bezpieczeństwo Polski i Europy. Dlatego domagamy się od pana premiera i oczekujemy jak cały klub PiS, by podjąć ten temat i zmierzać do zawieszenia aktualnego kształtu polityki unijnej, która całkowicie wymknęła się spod kontroli, jest nieracjonalna, wzmacnia Putina - mówił Ziobro.

Reklama

Wprowadzenie drakońskich ograniczeń w produkcji CO2 uderza w gospodarkę unijną i krajów europejskich. Najbardziej uderza w Polskę, bo polska gospodarka w największym stopniu oparta jest na węglu - powiedział minister sprawiedliwości. Według niego UE popada w szaleństwo i skrajności w tej sprawie. Można realizować program ograniczeń CO2. Ale jeżeli to się dzieje kosztem Polaków i kosztem naszej gospodarki, jeżeli cena tak zwanych uprawnień CO2 bije rekordy (...) to oznacza, że później będziemy za to płacić, dlatego, że są fanaberie UE - mówił Ziobro.

Jego zdaniem deficyt uprawnień CO2 będzie kosztował Polaków na przestrzeni siedmiu lat 170 mld zł. To jest dużo więcej niż Unia Europejska chce nam rzekomo dać w ramach tak zwanego Funduszu Covidowego, Funduszu Odbudowy. To najlepiej dowodzi, że jeżeli będziemy się z tym zgadzać to Polska gospodarka zostanie dobita - dodał polityk.

Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) działa od 2005 r. Określa on bezwzględny limit lub "pułap" całkowitej ilości niektórych gazów cieplarnianych, które mogą być emitowane każdego roku przez podmioty objęte systemem. W czwartek Sejm przyjął uchwałę w sprawie wezwania państw Unii Europejskiej do zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) i podjęcia działań na rzecz reformy