Szansa na rozpad koalicji między Solidarną Polską aPrawem iSprawiedliwością wydaje się większa niż kiedykolwiek wcześniej. Co za tym idzie – również scenariusz przyspieszonych wyborów zdaje się poważniejszy niż dotąd.
Minister sprawiedliwości mówił w środę o „historycznym błędzie Mateusza Morawieckiego”, który nie posłuchał Solidarnej Polski ws. mechanizmu warunkowości. Jego zastępca Sebastian Kaleta zakończył spotkanie z dziennikarzami obrazowym porównaniem, że „wobec przemocy prawnej i politycznej Unii Europejskiej Solidarna Polska i Ministerstwo Sprawiedliwości do walki przystępują z podniesioną gardą” i ezopową puentą: „Jesteśmy w rządzie, ale różne sytuacje w polityce są nieprzewidywalne”.
Decyzja TSUE daje ziobrystom mocne narracyjne argumenty przed pracami Sejmu nad dwoma projektami ustaw mającymi być wyjściem naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej ws. pieniędzy dla Polski zunijnego Funduszu Odbudowy. Dopóki na stole był wyłącznie projekt prezydencki – można było zakładać, że nawet ewentualne przegłosowanie go przez PiS zopozycją, aprzy sprzeciwie Solidarnej Polski, doprowadzić może co prawda do kolejnej wojny nerwów, ale ostatecznie zakończy się chłodnym pokojem wkoalicji. Analogicznie do głosowania ws. ratyfikacji decyzji osystemie zasobów własnych UE, gdy PiS przegłosował de facto udział Polski wunijnym Funduszu Odbudowy zLewicą iPolskim Stronnictwem Ludowym. Gdy jednak pojawił się drugi, poselski projekt PiS wtej sprawie – trudno nie odnieść wrażenia, że koszt sprzeciwu Solidarnej Polski może być dużo większy niż wdotychczasowych sporach.
Reklama