Na początku wtorkowych obrad Sejmu posłanka Urszula Zielińska (KO) zgłosiła wniosek formalny o przerwę i uzupełnienie porządku dziennego o informację MSWiA na temat działań rządu w zakresie udzielania pomocy humanitarnej ofiarom wojny uciekającym do Polski z Ukrainy.
Posłanka przytoczyła wiadomość, którą - jak mówiła - otrzymała z domu ukraińskiego w Przemyślu. - Pani Urszulo alarmuję, że sytuacja stała się dramatyczna. Nie mamy miejsc noclegowych, pociągi przestały wystarczać, matki z dziećmi koczują na dworcu i niestety pod gołym niebem. Energia wolontariuszy już nie wystarcza, a ciągle napływają ludzie. Punkt recepcyjny na dworcu w nocy nie działał. Boję się, co będzie jutro - cytowała treść wiadomości.
Przez 12 dni wojny osoby prywatne, wolontariusze, pracownicy, przedsiębiorcy, samorządowcy kupili wam czas. Dziś ten czas się skończył i wciąż nie wiadomo, jaki jest plan rządu na lepszą koordynację, na szybsze odprawy transportów, na zwiększenie liczby miejsc recepcyjnych. Na tę informację czeka już ponad milion osób uciekających z Ukrainy i miliony Polaków niosących im pomoc - mówiła Zielińska.
Czy ta wypowiedź jest sterowana z Moskwy
W odpowiedzi głos zabrał wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. - Pani poseł, ja nie wiem, w jakim duchu była ta wypowiedź. Czy ta wypowiedź jest sterowana z Moskwy, żeby skłócić polskie społeczeństwo? Czy jest to pani własna inicjatywa niestety, to wtedy nieświadomość w pewnym sensie jakoś usprawiedliwia - powiedział wicepremier.
Zwrócił uwagę, że przez pierwsze dwa tygodnie wszyscy rzeczywiście byli jednomyślni. - Natomiast tego typu wypowiedzi próbują skłócić polskie społeczeństwo. Ja pani pragnę oświadczyć, że po pierwsze polski rząd absolutnie panuje nad sytuacją. Choćby przykładem tego jest za chwilę procedowana ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy - podkreślił Kowalczyk.
Dwa tygodnie minęło waszego spokoju, ja rozumiem, że teraz jest niepokój, ale proszę jeszcze zachować przez kilka tygodni się przyzwoicie wobec po pierwsze ludzi, którzy uciekają przed wojną z Ukrainy. I po drugie też proszę się zachować przyzwoicie wobec tych wszystkich mieszkańców Polski, którzy biorą uchodźców pod swój dach - apelował minister.
Według niego to, że w Polsce nie ma obozów dla uchodźców jest zasługą polskiego rządu. - Naprawdę ja wiem, że nie możecie już patrzeć na to, że polski rząd znakomicie sobie radzi, że społeczeństwo naprawdę nie słucha was, tylko jednak pomaga, na ile może uchodźcom ukraińskim - mówił Kowalczyk, zwracając się do posłów opozycji.
Wypowiedź ministra wzbudziła duże oburzenie na Twitterze.
Wicepremier rządu Kowalczyk stwierdził, że brak obozów dla uchodźców to zasługa rządu. Rozumiecie: rządu, a nie tysięcy Polaków, którzy przyjmują Ukraińców u siebie w domach. Ohydni politykierzy - napisał dziennikarz Patryk Słowik.
To co wygaduje teraz minister Kowalczyk jest NIEBYWAŁE - skomentowała Joanna Kluzik.
Samorządy stoją na wysokości zadania
Posłowie opozycji zagłuszali cały czas wypowiedź wicepremiera, szczególnie poseł KO Marek Rząsa, którego kilkukrotnie upominała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Myślę, że wiele lepszego by pan zrobił panie pośle, jeśli by pan zorganizował transport zamiast tu wykrzykiwać. Niech się pan naprawdę tak nie denerwuje, lepiej tę energię skierować na pomoc uchodźcom z Ukrainy - powiedział Kowalczyk, zwracając się do krzyczącego posła opozycji.
Wicepremier podkreślił też, że samorządy stoją na wysokości zadania. - Organizują pomoc jak mogą. Rząd polski w tej ustawie, która za chwilę będzie procedowana również wspiera finansowo samorządy, nie pozostawia ich samych. Wobec tego naprawdę dziwię się, że tego typu wypowiedzi mogły się pojawić w tym momencie, kiedy jesteśmy przed procedowaniem tej potrzebnej ustawy, która w skutkach finansowych będzie ogromna, jeśli chodzi o polski rząd, ale my jesteśmy w stanie to zrobić ze względu na dobro, na sytuację międzynarodową, na życie mieszkańców na Ukrainie - mówił Kowalczyk. - Skupmy się na skutecznej pomocy dla Ukrainy, dla uchodźców, a nie wdawajmy się w takie dyskusje - apelował.
Głos zabrała też marszałek Witek. - Ja rozumiem, że wielu z nas kieruje się emocjami, ale to nie jest w tej chwili miejsce na emocje. Wszyscy staramy się angażować w pomoc, robią to posłowie, pracownicy - mówiła marszałek Sejmu, której wypowiedź również była przerywana przez posłów i posłanki opozycji.
Pani poseł zna pani regulamin, proszę uciszyć się i dać mi coś powiedzieć - mówiła Witek do jednej z nich.