Posłowie KO zorganizowali w poniedziałek w Sejmie konferencję prasową w związku z publikacją "Newsweeka". Według tygodnika, wspólnik Marka Falenty skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. Tygodnik napisał, że w czerwcu 2021 wspólnik Falenty, Marcin W. złożył zeznania w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.

Reklama

Co napisał "Newsweek"?

Jak czytamy, W. razem z Falentą był w 2014 roku w Kemerowie w Rosji. W. zeznał w prokuraturze, że jego wspólnik "leciał do Kemerowa z prezentem, tj. nagraniami polskich polityków, dla Rosjan". Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób". Marcin W. relacjonował, że w Kemerowie, podczas imprezy w saunie z udziałem prostytutek, Falenta został poproszony o wyjście z przedstawicielem służb, a później w hotelu powiedział Marcinowi W., że "dogadał się z Ruskimi". "Jak go spytałem, za ile i co im sprzedał, powiedział, że sprzedał wszystko, a za ile, to mi nie powie" - zeznał. Tygodnik zauważył, że miesiąc później w Polsce wybuchła afera taśmowa i zostały opublikowane zapisy pierwszych rozmów.

Według autora publikacji, w materiałach sprawy, do których dotarł, "nie ma śladu, by śledczy z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku dopytywał o szczegół tego, co W. ujawnił, albo próbował zweryfikować prawdziwość jego zeznań". "W protokołach nie widać również, by zeznania Marcina W. śledczy próbowali weryfikować podczas przesłuchania Falenty. Nie pada tam ani jedno pytanie dotyczące sprzedaży nagrań" - czytamy w publikacji Newsweeka. "Jednak, co najbardziej zaskakujące, z odpowiedzi prokuratury nie wynika, by postępowanie było prowadzone w kierunku szpiegostwa czy też współpracy z obcym wywiadem" - pisze "Newsweek".

Konferencja posłów KO

Reklama

W poniedziałek konferencję prasową w związku z publikacją "Newsweeka" zorganizowali posłowie KO. Poseł Marcin Kierwiński ocenił, że w kontekście publikacji +Newsweeka+ wiele wskazuje na to, że (prezesowi PiS) Jarosławowi Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy mogły pomóc rosyjskie służby specjalne. To już samo w sobie powinno być wystarczającym pretekstem dla prokuratury, by podjąć działania w tej sprawie - dodał.

Tymczasem - jak ocenił poseł KO - prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobrow tej sprawie jest kompletnie wycofany. Jak zauważył, prokuratura nie wyodrębniła wątku szpiegowskiego do odrębnego śledztwa, nie toczy się praktycznie żadne postępowanie". "Czego tak bardzo obawia się PiS, sam Ziobro i (prezes PiS) Jarosław Kaczyński, że w sprawie tak zasadniczej dla polskiego bezpieczeństwa wolą tę sprawę zamiatać pod dywan? - pytał.

Kierwiński zapowiedział, że klub KO na następnym posiedzeniu Sejmu będzie domagać się informacji prokuratora generalnego na temat rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej. Będziemy domagać się pełnej informacji, co przez ostatnie 7 lat zrobiono w tej sprawie, w jaki sposób zeznania, których dysponentem jest prokuratura, były przez prokuraturę analizowane - zaznaczył.

Wiceszef PO Tomasz Siemoniak mówił z kolei, że publikacja tygodnika pokazuje coś, czego mogliśmy się od dawna domyślać. Rosja, mimo że od 30 lat nie ma bezpośrednich wpływów w Polsce, stara się na wszelkie sposoby wpływać na sytuację, bezpieczeństwo Polski, także na polską politykę - zauważył. Ta dziennikarska praca, która została wykonana po prostu zatrważa. Bo okazuje się, że prokuratura, czyli rządzący, dysponują zeznaniami wskazującymi jednoznacznie na szpiegowskie wątki w tej sprawie i jednak tych wątków nie podejmują. Czy to jest tak, że rządzący uważają, że skoro afera podsłuchowa pomogła im w dojściu do władzy, to nie nie należy jej badać, badać wpływów Rosji w Polsce? - pytał Siemoniak.

Reakcja PiS

Do konferencji posłów KO odniósł się w poniedziałek na Twitterze pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. "Gdy Platforma rządziła, nie udało jej się znaleźć związków afery podsłuchowej z rosyjskimi służbami. Teraz, na potrzeby polityczne, posłowie PO szafują oskarżeniami. Jednocześnie próbują podważać legitymizacje rządu. Skrajnie nieodpowiedzialne" - podkreślił Żaryn.

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka