Parlamentarny Zespół ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną zebrał się w poniedziałek, aby omówić ekspertyzę dotyczącą zmian autorstwa profesora Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Koncepcja prof. Flisa, która powstała na zlecenie zespołu, zakłada, że w wyborach do Sejmu zachowane zostają dotychczasowe 41 okręgi oraz metoda D’Hondta.
Nowością natomiast jest to, że 41 okręgów podzielone jest na 230 podokręgów, a kandydaci na posłów mogą startować tylko w tych podokręgach, bo de facto zmiany likwidują znane nam listy partyjne. Partie mogą wystawić tylko jednego kandydata w podokręgu (oraz posła-zastępcę, która w przypadku czy to rezygnacji, czy to śmierci posła zajmowałby jego miejsce). Kandydować tu mogą także kandydacie niezależni i bezpartyjni bez konieczności rejestrowania swojego komitetu w całym kraju.
230 posłów wybieranych jest zatem z podokręgów. Pozostałe mandaty przydzielane są proporcjonalnie kandydatom na podstawie sumy wszystkich głosów oddanych na polityków danej formacji w konkretnym okręgu i na tej podstawie wylicza się ile mandatów należy się danej partii z puli 230 miejsc i kandydaci z największą liczbą głosów (a który nie dostali się z podokręgów) zostają posłami. W wyliczenia dotyczącym podziału mandatów między partiami pomijani się kandydaci, którzy ubiegają się o mandat samodzielnie, bo ich nie dotyczy proporcjonalność.
Zagrożenia i zalety
Jako zagrożenia tego systemu prof. Jarosław Flis wymieniał m.in. nadmierną polaryzację, a także możliwość pojawienia się fikcyjnych kandydatów niezależnych, którzy udają bezpartyjnych.
Z kolei jako zalety wylicza m.in. likwidację nadmiaru kandydatów, brak rywalizacji wewnętrznej na listach czy zapewnienie minimum reprezentacji terytorialnej, bo każdy podokręg ma przynajmniej jednego reprezentanta w Sejmie.
Politolog dr Marcin Wałdoch z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy wskazywał, że mniejsza liczba kandydatów może wpłynąć na większą koncentrację władzy.
Paweł Zdun z Ruchu Kontroli Wyborów zwracał uwagę, że inna będzie siła posła wybranego z podokręgu i tego, który dostał mandat z okręgu, bo realne progi wyborcze będą różne, a także inna będzie więź tych osób z danym terytorium.
Przewodniczący zespołu Jarosław Sachajko z Kukiz'15 podkreślał natomiast, że zmiany w ordynacji sprawiają, że poseł jest odpowiedzialny przed swoimi wyborcami, a nie prezesem partii, który układa listy wyborcze i może nie zaprosić na nią polityka, który - choć jest popularny w danym okręgu (podokręgu), ale będzie rywalizował z innym i może mu odebrać głosy pozwalające zdobyć mandat.
Zespół powstał na mocy umowy między Prawem i Sprawiedliwością a Kukiz'15. W skład Zespołu ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną wchodzi 23 posłów i jeden senator, głównie z PiS i Kukiz'15, ale są w nim także przedstawiciele: Lewicy, PSL-Koalicja Polska, Polski 2050 i Konfederacji.
autor: Grzegorz Bruszewski