Marszałek Sejmu powinna ogłosić już teraz termin wyborów. Może to zrobić od 6 stycznia, ma jeszcze na to kilka dni - powiedział Kosiniak-Kamysz w TVN24. Zaznaczając, że zupełnie nie rozumie, dlaczego tego nie zrobiła.
Oczywiście jest to granie pod prezydenta Andrzeja Dudę, żeby on miał jak największe możliwości jeżdżenia jako prezydent, spotykania się" - ocenił polityk. Przypomniał, że gdy marszałek ogłosi termin wyborów, będzie już kampania wyborcza. Wchodzimy w rytm kampanijny, już jest finansowanie z funduszy wyborczych - zauważył. "A tak to jest wszystko wykonywanie mandatu prezydenta - podkreślił.
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza opóźnianie ogłoszenia terminu wyborów to również działania przeciw innym kandydatom i komitetom wyborczym, ponieważ skraca się czas na ich prezentacje, na zbiórkę podpisów. Tak było w wyborach parlamentarnych - żeby jak najmniej kandydatów zarejestrowało się, jak najmniej komitetów wyborczych - powiedział. Teraz też będzie skracanie tego terminu - dodał.
Myślę, że niestety pani marszałek ogłosi to w najpóźniejszym możliwym terminie, czyli na początku lutego, a nie na początku stycznia czy w najbliższych dniach - powiedział prezes PSL. Chciałbym i wzywam do tego panią marszałek, żeby zrobiła to natychmiast - zaapelował.
Kadencja obecnego prezydenta Andrzeja Dudy upływa 6 sierpnia. Z kalendarza wyborczego wynika, że tegoroczne wybory mogą odbyć się w jedną z niedziel maja: 3, 10 lub 17. Jeżeli żaden z kandydatów nie zdobędzie więcej niż połowy ważnie oddanych głosów, 14 dni później odbędzie się druga tura głosowania.
Start w wyścigu prezydenckim zapowiedzieli: Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Wiosny Robert Biedroń (ma być wspólnym kandydatem także Lewicy Razem i SLD) i publicysta Szymon Hołownia. Kandydata Konfederacji na prezydenta 18 stycznia mają wyłonić trwające od kilku tygodni prawybory, w których startuje dziewięciu kandydatów.