Jak pisała Wirtualna Polska, opisując przyjętą w czwartek przez Sejm nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego, "koszty zasądzanych przeprosin będą mniejsze, a niezakończone jeszcze sprawy będą rozstrzygane według nowych przepisów". "Prawnicy uważają, że jest to skrojone pod potrzeby Jarosława Kaczyńskiego, któremu - jak sam twierdził - grozi konieczność sprzedaży domu" - pisze WP.pl. Chodzi o sprawę byłego szefa MSZ, a obecnie europosła Radosława Sikorskiego, który pozwał Kaczyńskiego za stwierdzenie szefa PiS o blokowaniu przez niego działań w zakresie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. W wywiadzie padło sformułowanie Kaczyńskiego o "zdradzie dyplomatycznej".

Reklama

Rzecznik PiS: Aby przeciąć spekulacje…

Do sprawy odniósł się rzecznik PiS. Łączenie prywatnej sprawy pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego ze zmianą przepisów w kodeksie postępowania cywilnego jest nieuzasadnione - powiedział PAP Bochenek. Nie ma to żadnego związku. Aby przeciąć wszelkie spekulacje w Senacie nasi senatorowie zgłoszą poprawkę, która dookreśli, iż te przepisy będą stosowane do postępowań, które rozpoczną się dopiero w przyszłości. Niech politycy Platformy Obywatelskiej nie mierzą nas swoją miarą - podkreślił.

Czego dotyczy sprawa przeprosin?

Mecenas Jacek Dubois poinformował 1 grudnia ub.r. na Twitterze, że sąd nieprawomocnie przyznał b. szefowi MSZ, obecnie europosłowi Radosławowi Sikorskiemu od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "kwotę 708.480 zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin w serwisie Onet". W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie ma takich pieniędzy. "Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam" – dodał.

Sprawa dotyczy wywiadu z 2016 r., po wygranych przez PiS wyborach, w którym szef PiS odnosił się do katastrofy smoleńskiej i zaniechań, jakich według niego dopuścił się rząd PO-PSL. Kaczyński ocenił w nim, że Sikorski dopuścił się zdrady dyplomatycznej. W grudniu 2016 r. do sądu wpłynął pozew, w którym Sikorski domagał się od Kaczyńskiego przeprosin za słowa z wywiadów, które - według powoda - naruszyły jego dobre imię, cześć i godność. Chciał też od pozwanego 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Fundacji dla Polski. Strona pozwana wnosiła o oddalenie pozwu.

Reklama

Chodzi m.in. o wywiad dla onet.pl. z października 2016 r., w którym prezes PiS mówił m.in.: Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera - co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna.

W czerwcu 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Kaczyński nie musi przepraszać Sikorskiego za wypowiedzi przypisujące mu "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej. Warszawski sąd oddalił nieprawomocnie powództwo b. szefa MSZ. Sąd uznał wtedy m.in., że wypowiedzi Kaczyńskiego mieściły się w granicach dozwolonej prawem krytyki, której zakres jest o wiele szerszy w stosunku do osób publicznych, niż wobec osób prywatnych.

W lipcu 2020 r. po rozpatrzeniu odwołania, Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok i uznał, że Kaczyński naruszył dobra osobiste Sikorskiego i zobowiązał szefa PiS do zamieszczenia przeprosin. Na to rozstrzygnięcie sądu wypłynęła skarga kasacyjna do Izby Cywilnej SN.

autor: Rafał Białkowski, Grzegorz Bruszewski