Unijni sędziowie ocenili przepisy wprowadzone tzw. ustawę kagańcową. To na jej mocy zakazano sądom badania, czy składy orzekające spełniają wymogi niezawisłego, bezstronnego sądu ustanowionego na mocy ustawy. W praktyce chodzi o testowanie tzw. neosedziów, a więc tych, którzy zostali powołani na wniosek obecnej, kwestionowanej Krajowej Rady Sądownictwa.
Sędziom, którzy odważą się przeprowadzić taki test, grozi postępowanie dyscyplinarne. TSUE uznał, że poprzez wprowadzenie takich przepisów Polska naruszyła zobowiązania wynikające z traktatu o UE.
Izba dyscyplinarna nie stanowiła niezależnego sąd
Dotychczasowe działania naszych władz świadczą o tym, że będą one bronić neosedziów za wszelką cenę. Tak więc ten wyrok raczej nic w tym zakresie nie zmieni - ocenia Dariusz Mazur, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
Ponadto strasburski trybunał uznał, że zlikwidowana już Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ze względu na sposób jej powołania, skład oraz przyznane kompetencje nie stanowiła niezależnego sądu w rozumieniu przepisów traktatowych. Problem polega na tym, ze powołana w jej miejsce Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN również nie spełnia traktatowych standardów. A to dlatego, że w niej również zasiadają neosędziowie, a o jej składzie zdecydował czynnik polityczny – uważa sędzia Mazur.
Dla opozycji wyrok TSUE to potwierdzenie, że miała racje, gdy krytykowała rząd za zmiany w sądownictwie. To druzgocące orzeczenie, kładzie rząd PiS, w szczególności Zbigniewa Ziobrę, na łopatki – mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej. Na odpowiedzialność ministra sprawiedliwosci wskazują też w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS.
Praktyczny skutek orzeczenia
Praktycznym skutkiem wczorajszego orzeczenia jest to, że Warszawa przestaje płacić kary za niewykonanie środków tymczasowych. Ostatnio wynosiły one 500 tys. euro dziennie. Teraz czas na wdrożenie orzeczenia. Jeśli tego nie zrobimy, grożą nam kolejne kary.
CZYTAJ WIĘCEJ WE WTORKOWYM WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>