W rozmowie z DGP ważny polityk PiS przekonuje, że wczorajsza zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego o rozpisaniu referendum ws. przyjmowania uchodźców, to nie były słowa rzucane na wiatr. To jest bardzo realny plan, który będzie realizowany. Decyzję trzeba podjąć na 90 dni przed referendum. Jeśli w połowie października mamy wybory parlamentarne, to referendum musiałoby być rozpisane do połowy lipca, by mogło się odbyć w tym samym dniu, co wybory - tłumaczy rozmówca DGP.

Reklama

PiS liczy z jednej strony na korzyści polityczne, wynikające z narzucenia narracji dotyczącej pytania referendalnego w wyborach. Z drugiej strony zakłada, że frekwencja w wyborach zapewni frekwencję w referendum i to, że będzie ono wiążące.

Zgodnie z ustawą z 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym plebiscyt przeprowadza się najpóźniej w 90. dniu od dnia ogłoszenia uchwały Sejmu lub postanowienia Prezydenta RP o zarządzeniu referendum.

Nie ma decyzji dotyczącej treści pytania

Jak słyszymy, nie ma jeszcze decyzji dotyczącej treści pytania, ani nawet tego, czy skończy się tylko na jednym pytaniu. Referendum w dniu wyborów nie jest jeszcze przesądzone, ale jak tłumaczy nasz rozmówca to, co skłania PiS do tego terminu, to potencjalne oszczędności. Gdyby referendum było połączone z wyborami, to nie trzeba będzie powoływać podwójnych komisji - argumentuje polityk PiS.

Art. 90 wspomnianej ustawy o referendum ogólnokrajowym stanowi, że "w przypadku przeprowadzenia referendum w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory do Sejmu i do Senatu lub wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, głosowanie przeprowadza się w obwodach głosowania utworzonych dla właściwych wyborów i na podstawie spisów wyborców sporządzonych dla tych wyborów".

Reklama

Dziś diety dla członków komisji wyborczych to gros wydatków na organizację wyborów. - W tej chwili obowiązują jeszcze stawki z poprzednich wyborów. I tak przewodniczącemu przysługuje 500 zł, zastępcy – 400 zł, a członkom obwodowej komisji - 350 zł. Jednak przed najbliższymi wyborami planujemy ich zwiększenie - powiedziała 22 maja na łamach DGP szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak. Powołanie podwójnych komisji - w sytuacji, gdyby referendum miało się odbyć przed lub po wyborach parlamentarnych - oznaczałoby więc podwójne koszty. Jedynym kosztem referendum w dniu wyborów jest wydruk dodatkowej karty. Szacuje się, że druk kart to koszt raptem 3-4 mln zł - mówi rozmówca z PiS.

Opozycja: To się PiS-owi odbije czkawką

Opozycja stoi na stanowisku, że sama idea organizacji referendum w sprawie uchodźców - czy to w dniu wyborów, czy nie - jest pozbawiona sensu. Referendum i jego pomysł ma charakter całkowicie polityczny. Kaczyński próļuje odwrócić uwagę od kryzysu w swojej partii. Dziś nie widać żadnego powodu, by takie referendum miało być zorganizowane, lewica na pewno tego nie poprze - zapowiada Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.

Wtóruje mu Arkadiusz Myrcha z Platformy Obywatelskiej. PiS-owi ta propozycja się odbije czkawką, bo wokół tego tematu nie ma emocji, to idzie obok tego, czym się zajmują Polacy, a więc wysokimi cenami, śmiercią pani Doroty czy sytuacją na wsi, a nie tym, czy przejdzie 1000 migrantów. To pokazuje, że w PiS są odklejeni od rzeczywistości - podkreśla polityk PO.