Dziś życie Duni kręci się wokół opieki nad dwójką dzieci. 11-letnia córka cierpi na porażenie mózgowe i epilepsję. Jest sparaliżowana. Dunia musi regularnie odwiedzać położoną 20 km od obozu klinikę Lekarzy bez Granic (MSF) w miejscowości Arsal niedaleko granicy z Syrią. Dostaje tam leki dla córki. Ale niedawno władze zdecydowały o ograniczeniu swobody przemieszania się syryjskich uchodźców. Kiedyś jeździła tam skuterem, teraz musi chodzić na nogach. Wielu Syryjczykom skonfiskowano bowiem samochody i motocykle. Często pojazdy te były ich jedynym dostępnym środkiem transportu po tym, jak kryzys gospodarczy w Libanie doprowadził do gwałtownego wzrostu cen przejazdów taksówkami i autobusami.

Reklama
Lekarze bez Granic / Materiały zewnętrzne / Tracy Makhlouf

Katastrofalna sytuacja uchodźców

Szefowa biura MSF w Polsce Draginja Nadażdin tłumaczy, że sytuacja uchodźców w Libanie jest katastrofalna. Na ograniczenia te nakładają się bowiem coraz silniejsze nastroje antyuchodźcze i groźby deportacji. - To wszystko ma wpływ na ich zdrowie - mówi. W obozach dla uchodźców regularnie pojawiają się też nowe wyzwania. Najpierw pandemia koronawirusa, a jesienią ubiegłego roku wśród społeczności syryjskiej rozprzestrzeniać zaczęła się epidemia cholery.

Lekarze bez Granic / Materiały zewnętrzne / Tracy Makhlouf

Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców szacuje, że w 2023 r. na całym świecie może być nawet 117,2 mln przesiedleńców. Duży wpływ miał na to wybuch wojny w Ukrainie. W pierwszym roku rosyjskiej inwazji w Europie zarejestrowanych było ponad 8 mln ukraińskich uchodźców. W Libanie Syryjczyków jest ok. 1,5 mln. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że jest to państwo wielkości województwa świętokrzyskiego.

Lekarze bez Granic / Materiały zewnętrzne / Tracy Makhlouf

Uchodźcy się boją

Atmosfera zastraszania sprawiła, że wielu z nich boi się dziś opuszczać obozy. Nawet w celu uzyskania niezbędnej opieki medycznej. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zespół Lekarzy bez Granic obserwował rosnącą liczbę nieodbytych wizyt w klinice. Lekarze wskazują też, że klimat strachu wpływa na zdolność do kierowania uchodźców do szpitali. - Mieliśmy pacjenta, który mimo że wymagał pilnej opieki medycznej, odmówił leczenia ze strachu przed deportacją - mówi dr Marcelo Fernandez, szef misji MSF w Libanie.

Lekarze bez Granic / Materiały zewnętrzne / Tracy Makhlouf

56-letni Mahmud, ojciec czwórki dzieci, tłumaczy, że najbardziej boi się o przyszłość swoich synów. Nie tylko dlatego, że mogą zostać rozdzieleni przez deportację. Lęk wywołuje przede wszystkim przymusowa służba wojskowa, którą musieliby odbyć po powrocie. - Do wojska idzie się na ok. 10 lat. A nasi najstarsi synowie mają teraz 23 i 24 lata. To znaczy, że podlegają obowiązkowi dołączenia do armii - mówi.

Od początku kwietnia libańskie siły zbrojne przeprowadzają naloty na domy syryjskich uchodźców w całym Libanie, a następnie natychmiast odsyłają do Syrii. - Nie wiadomo, co się z nimi dzieje po przekroczeniu granicy - wskazuje Nadażdin. Ale organizacje działające na rzecz praw człowieka alarmują, że powracających do kraju Syryjczyków mogą czekać reperkusje.