Pod koniec lutego przedstawiciele: KO, Polski2050, Nowej Lewicy, PSL oraz Ruchu Samorządowego "Tak! Dla Polski" podpisali deklarację zawarcia w najbliższych wyborach parlamentarnych tzw. paktu senackiego. Zakłada on, że ugrupowania te nie będą wystawiać przeciw sobie kandydatów w wyborach do Senatu, ale we wszystkich okręgach wystawią wspólnych kandydatów. Będą oni wywodzić się ze wszystkich ugrupowań w proporcji proporcjonalnej do sondażowego poparcia dla każdego z nich oraz przy uwzględnieniu największych szans w określonym okręgu. Pierwszeństwo w kandydowaniu w ramach paktu będą mieli obecni senatorowie, należący do klubów opozycyjnych.

Reklama

Biedroń powiedział, że "na początku sierpnia zostaną przedstawione wszystkie kandydatury paktu senackiego wspólnej, zjednoczonej demokratycznej opozycji".

Zaznaczył, że nie słyszał o kandydaturze Jana Marii Jackowskiego czy Romana Giertycha w ramach paktu senackiego. Podkreślił, że Lewica będzie przeciwna kandydaturze Giertycha, dlatego, że jest "ojcem Konfederacji". - To Giertych wprowadzał ich na salony - stwierdził Biedroń.

Reklama

Dopytywany, czy pakt senacki może się rozbić o kandydaturę Giertycha odpowiedział, że nie, ponieważ nie padła propozycja takiej kandydatury. - Jeżeli padnie taka propozycja, my będziemy oponowali. A Adrian Zandberg poszedł dalej i powiedział, że wystawimy mu kontrkandydata - zapowiedział.

Współprzewodniczący Nowej Lewicy został także zapytany czy weźmie udział w zapowiedzianym przez szefa PO Donalda Tuska na 1 października w Warszawie marszu "Miliona Serc". Biedroń powiedział, że "wiele zależy od tego, jak będzie wyglądała kampania".

Reklama

Dopytywany, dlaczego to zależy od kampanii wyborczej, odparł, że współuczestniczenie w wydarzeniu dwóch zarejestrowanych komitetów wyborczych "może rodzić skutki prawne". Zarazem zapewnił, że Lewica będzie uczestniczyła "we wszystkich wydarzeniach, które są organizowane przez partie opozycji demokratycznej".

Biedroń zaznaczył, że "on sam nie ma żadnego problemu z pójściem na marsz 1 października". - Jestem gotowy tam pójść. Wątpliwości są inne - czy tym marszem wygramy - powiedział dodając, że po ostatnim marszu 4 czerwca opozycji ubyło w sondażach, a wzrosło Konfederacji.

W ocenie Biedronia, Tusk, jako lider najsilniejszej opozycyjnej partii, powinien przede wszystkim doprowadzić do rozmów opozycji. Jego zdaniem takie spotkania odbywają się za rzadko. - Można organizować marsz, ale ja chciałbym zaapelować o to, żeby ludzie zobaczyli nas razem, współpracujących, mówiących o jakiejś wizji opozycji, dlaczego chcemy wygrać wybory, bo przecież mamy tę wizję, my jako Lewica mamy tę wizję - powiedział.

My możemy maszerować, ale trzeba ludziom pokazać, że współpracujemy ze sobą, znaleźć wspólny mianownik programowy dla całej opozycji, znaleźć to, co nas łączy programowego - Unia Europejska, konstytucja - dodał.

autor: Katarzyna Krzykowska