"Pan minister nie był w najlepszej formie"

Prezydent tłumaczył w wywiadzie dla RMF FM dlaczego najpierw popierał kandydaturę Sikorskiego na szefa Sojuszu, ale potem jednak stwierdził, że "sekretarz NATO był dla Sikorskiego tak samo realny jak to, że na olimpiadzie w Londynie wygram konkurs skoku wzwyż".

Reklama

>>> Prezydent: Sikorski ma rozdęte ego

"Ta kandydatura okazała się nierealna. Ale trudno żebym na półtora miesiąca przed decyzją o wyborze, ja powiedział <Nie, on nie ma szans>. Bo wtedy bym mu ewentualny sukces bardzo utrudnił" - wyjaśnia Lech Kaczyński.

Reklama

>>> Wojna polsko-polska na szczycie NATO

Prezydent wspomina, że kiedy odczas obrad szczytu NATO pojawiła się szansa dla szefa polskiej dyplomacji, chciał z nim rozmawiać. "Kiedy zobaczyłem maleńkie światełko szansy w tunelu - to była rzeczywiście późna noc - to poprosiłem pana ministra na rozmowę. Ale pan minister nie był w najlepszej formie, tyle mogę powiedzieć" - relacjonuje wydarzenia Lech Kaczyński.

&gt;&gt;&gt; Prezydent poparl Duńczyka wbrew rządowi

Dopytywany przez dziennikarzy RMF FM nie chciał jednak sprecyzować na czym polegała niedyspozycja Radosława Sikorskiego. Na pytanie "czy była to niedyspozycja fizyczna", prezydent odparł, że nie jest lekarzem.



>>> Staniszkis: Szczyt NATO to kompromitacja

Reklama

Lech Kaczyński docenia jednak poczucie humoru szefa resortu spraw zagranicznych, który na pokładzie samolotu wiozącego polskich polityków na szczyt NATO opowiadał żarty. "Gdyby kompetencje do bycia ministrem zależały od umiejętności opowiadania dowcipów, to nie mielibyśmy najgorszego ministra" - stwierdził polski prezydent.

"Czy szef BBN w pierwszy dzień świąt nie może spać"

Prezydent nadal ma pretensje do przedstawicieli rządu, że nie został poinformowany o tragicznym pożarze w Kamieniu Pomorskim. "Jeżeli coś się dzieje o godzinie 1 w nocy, a o godzinie 1.06 hotel w Kamieniu płonął jak pochodnia, to nie jest możliwe, żeby głowa państwa dowiadywała się o tym o 9.30" - mówił Lech Kaczyński w RMF FM. I dodał, że "powoływanie się na argument, że prezydent ma swoje służby jest - jakby to powiedzieć - wprowadzaniem opinii publicznej w błąd".

>>> Prezydent ma pretensje do Tuska po pożarze

Lech Kaczyński pytany czy pogorzelisko jest dobrym miejscem do podtrzymywania konfliktu z rządem, odpowiedział: "Wychodzicie państwo z założenia, że prezydentowi nigdy nie wolno nic powiedzieć. Ja tego założenia nie podzielam". Na pytanie, czy nie żałuje tych słów, odparł: "Mogłem zapytać, dlaczego o tak potwornej tragedii nie dowiedziałem się wcześniej".

>>> Żenująca kłótnia polityków na zgliszczach

Prezydent nie widzi żadnej winy u swoich urzędników. Nie dziwi go, że szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło dowiedział się o pożarze rano z SMS-a, kiedy już wszystkie media o tym informowały. "No przepraszam, czy szef BBN-u w pierwszy dzień świąt nie może spać? On powinien być obudzony. Jest umowa między centrum rządowym a BBN dotycząca tego, jakie informacje powinny być przekazywane. I ta umowa nie została dotrzymana" - wyjaśnił Lech Kaczyński.