Tusk podkreślał, że dla niego istotne jest, aby dotrzeć do wszystkich Polaków z prawdziwym przekazem tak, by wyborcy wszystkich partii - także wyborcy PiS - mieli prawdziwe informacje o tym, co dzieje się w Polsce.

Reklama

Nawiązał też do tego, że gdy we wtorek rano przed budynkiem TVP w Warszawie wygłaszał oświadczenie, w jego trakcie Michał Rachoń z TVP zaczął głośno zadawać mu pytania, zagłuszając jego słowa, co spowodowało, że towarzyszący mu politycy PO wezwali policję. - Dzisiaj jesteśmy wszyscy wyjątkowo przygnębieni tym, jak zachowuje się partia rządząca. Przerwano moją konferencję prasową. I kto? - funkcjonariusz telewizji rządowej wszedł między mnie i kamery i usiłował uniemożliwić mi przekazanie informacji - powiedział Tusk.

"Nikogo nie zaczepiając"

Tusk mówił też o wtorkowych wydarzeniach dotyczących posłanki KO Kingi Gajewskiej. - Wieczorem posłanka KO, która do przechodniów, do mieszkańców Otwocka przed budynkiem, nikogo nie zaczepiając, mówiła o aferze wizowej, o tych 250 tys. migrantów, których PiS wpuścił do Polski, została zatrzymana przez policję. Wykręcono jej ręce i wprowadzono do tzw. (policyjnej) suki. To są standardy już naprawdę bardzo niepokojące - powiedział lider PO.

Reklama

Chodzi o wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych, m.in. przez Tuska widać, jak posłanka KO jest wprowadzana do policyjnego auta (tzw. suki). Stołeczna policja oświadczyła, że funkcjonariusze interweniujący wobec posłanki KO, nie mieli świadomości, że mają do czynienia z parlamentarzystką.

Reklama

"Nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł"

"Policjanci, podejmując interwencję w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - tłumaczyła Komenda Stołeczna Policji w mediach społecznościowych.

Do sytuacji posłanki KO nawiązali też we wpisach w mediach społecznościowych inni politycy opozycji, m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i lider PSL oraz polityk Trzeciej Drogi Władysław Kosiniak-Kamysz. "Naruszanie nietykalności posłanki przez policję. To jest skandal. I kolejny dowód na to, że PiS nie zawaha się przed niczym. Funkcjonariusze po raz kolejny nakłaniani są do działania na polityczne zlecenie. Państwo, jego instytucje i służby dla tej ekipy są wyłącznie narzędziami, które mają pomóc utrzymać się przy władzy. Zero hamulców. Zero standardów. Zero zasad" - napisał Trzaskowski.

Z kolei Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że "zaangażowanie instytucji państwa w kampanię wyborczą po stronie PiS już dawno przekroczyło wszelkie granice przyzwoitości". "Jednak naruszenie nietykalności cielesnej posłanki za wyrażenie krytyki wobec władzy, to standardy z państwa Łukaszenki. Opamiętajcie się!" - napisał.

Donald Tusk zwrócił się też w Polsat News do Polaków. - Chcę wam powiedzieć, tym, którzy nie mogą się zdecydować, czy iść na wybory; tym, którzy są rozczarowani PiS-em, ale głosowali kiedyś na PiS. To nie jest ten sam PiS, na którego głosowaliście. Wszystko przekłamali, wszystko sprzedali, obiecali bronić granicy - wpuścili 250 tys. migrantów z Afryki i z Azji, mieli chronić polską ziemię - a sprzedali najwięcej ziemi w historii i to, żeby było śmieszniej - Niemcom - powiedział.

Odnosząc się do wyników sondaży, pokazujących dużą przewagę PiS nad KO, Tusk zaznaczył, że przed wygranymi przez PO wyborami parlamentarnymi sondaże także "dawały" Prawu i Sprawiedliwości znaczącą przewagę.