Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami Rzeszowa w woj. podkarpackim mówił o wynikach wewnętrznego sondażu KO, które przeprowadzono po niedzielnym "Marszu Miliona Serc".
Tusk: Mamy ich!
Wyniki tego badania lider PO opublikował też na serwisie X (dawniej Twitter). Na ostatniej prostej. Mamy ich! Badanie na próbie 1500 po Marszu: PiS 34,3; KO 33,6; Lewica 11,3; Konfederacja 8,8; Trzecia Droga 8,6 - napisał lider Platformy.
Szef Rządowego Centrum Analiz Norbert Maliszewski, sekretarz stanu w KPRM, w rozmowie z PAP wskazał, że podawanie wewnętrznych sondaży to manipulacja opinią publiczną, co - w jego ocenie - jest domeną Donalda Tuska, socjotechnik będących elementem jego systemu politycznego, a ich publikowanie jest społecznie nieodpowiedzialne.
Szef Rządowego Centrum Analiz: Zmiany w sondażach są nieistotne
Maliszewski przyznał, że w niektórych mediach budowana jest narracja o efekcie marszu Tuska, czyli o Marszu Miliona Serc - demonstracji zwolenników opozycji, która przeszła 1 października przez Warszawę. Zmiany w sondażach, jak na razie, jeżeli chodzi o Koalicję Obywatelską, są nieistotne statystycznie, a służą budowaniu narracji o przełomie, którego nie obserwuje się w badaniach. Dowodem jest średnia sondażowa, którą publikuje liberalny portal Poltico, a w niej KO wciąż nie przebija sufitu 30 procent - powiedział.
Pojawiają się przecieki o wewnętrznych sondażach, a to jest próba wywiera wpływu na podstawie badań, o nieznanej metodzie, możliwym tzw. "efekcie sponsora", czy poprzedzania pytaniami, które powodowałyby korzystny dla PO wynik - wskazał.
Dwa scenariusze
Jak powiedział Maliszewski, "ponownie pojawiają się mocne tezy o tym, że jest małe prawdopodobieństwo trzeciej kadencji PiS, a są co najmniej dwa realistyczne scenariusze, które temu przeczą". Jeden jest taki, że w badaniach PiS jest niedoszacowane, ze względu na trudniejsze dotarcie dla pracowni badawczych do części elektoratu np. z mniejszych miejscowości czy wsi, a także ze względu na spiralę milczenia, czyli nieprzyznawanie się do preferencji politycznych, które są niepopularne w mainstreamowych mediach, a twarda niezgoda na przymusowe przydzielanie kwot nielegalnych migrantów należy do tematów uznawanych w środowiskach liberalnych za "niepoprawne politycznie" - powiedział.
Drugi scenariusz jest związany z polaryzowaniem się sceny politycznej w samej końcówce kampanii. Wynik Trzeciej Drogi i Lewicy, ale i Konfederacji, może być niższy niż w sondażach- wskazuje szef RCA. Pamiętajmy, że są wyborcy ostatniej chwili i nawet, jeśli przez opozycję i w sprzyjających im mediach prowadzono by narrację, która służyłaby temu, żeby budować poparcie dla Trzeciej Drogi, bo zorientowano się, że nieprzekroczenie przez tę formację progu wyborczego przybliża o kilkanaście mandatów Prawo i Sprawiedliwość do samodzielnych rządów, to wyborcy głosują na liderów, czyli albo na PiS, albo na KO - wskazał.
"Prawo i Sprawiedliwość ma potencjał około miliona wyborców"
Prawo i Sprawiedliwość ma potencjał około miliona wyborców w tzw. poczekalni niezdecydowanych i biernych. Jeśli byłby obowiązek głosowania, to one wskazują Prawo i Sprawiedliwość, ale wciąż wahają się lub nie są przekonane do końca, aby wziąć udział w wyborach. To się może jeszcze zmienić w ostatnich dniach kampanii - dodał szef RCA.
Jak ocenia Maliszewski, "Prawo i Sprawiedliwość ma szansę, aby samodzielnie rządzić". Potrzebna jest mocna praca w terenie, potrzebna jest mobilizacja osób z poczekalni i niezdecydowanych i biernych i nie uleganie manipulacjom opozycji. Jako Prawo i Sprawiedliwość liczymy na marsz nie 1 października i nie miliona lub faktycznie znacznie mniej osób, ale 8 milionów patriotów, 15 października, bo to się ostatecznie liczy - dodał.
Wybory parlamentarne odbędą się 15 października. Polacy wybiorą na czteroletnią kadencję 460 posłów i 100 senatorów.
autor: Grzegorz Bruszewski