Do Marcina Mellera, dziennikarza, autora poczytnych (!) powieści, a okazjonalnie ambasadora nieformalnego brandu: symetryści, wysłałem taki oto list: „Marcinie, nie ma bodaj nic bardziej sztucznego niż wywiad dziennikarza z dziennikarzem o polityce i to dla gazety, która ma naprawdę dobrych dziennikarzy i publicystów. Mam na swoje usprawiedliwienie fakt, że twoja twarz brzmi znajomo wszystkim tym, którzy w ostatnich wyborach albo głosowali na PO - i często gęsto mają cię za gościa, któremu odbiło, albo nie głosowali na PO ani na PiS - i ci, jak sądzę, kupują już złoto na pomnik Mellera. Ktoś dał tlen elektoratowi wolnemu od dychotomii PO - PiS, i ten ktoś to wzorowy libek Marcin Meller z tefałenu. No, troszkę przesadzam, ale wcale nie tak bardzo. Jeżeli zgodzisz się na rozmowę, sam zobaczysz, że coś jest na rzeczy”. Zgodził się, porozmawialiśmy.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>