Ultimatum USA ws. pokoju

Sekretarz stanu USA Marco Rubio oświadczył w piątek, że Stany Zjednoczone w ciągu kilku dni zrezygnują z prób doprowadzenia do pokoju między Rosją i Ukrainą, jeśli nie będzie sygnałów, że porozumienie w tej sprawie jest do osiągnięcia.

Reklama

Rozmowy, które ostatnio toczyły się (między USA i Rosją) nigdy nie nazywałem pokojowymi, gdyż Rosjanie nigdy tego pokoju nie chcieli. To była całkowita naiwność ze strony Stanów Zjednoczonych i tych, którzy chcą, aby wojna się skończyła – stwierdził politolog. W jego opinii, "w pokojowe intencje Rosjan był w stanie wierzyć wyłącznie Trump".

Według Szulca, za działaniami prowadzonymi od początku drugiej kadencji Trumpa nie kryje się żadna strategia, polegająca na długoterminowym planie z konkretnymi krokami, które należy realizować, by móc osiągnąć ostateczny cel.

"Trump lubi deale, choć rzadko je osiąga"

Prezydent USA postrzega politykę w sposób autorytarny. Jego zdaniem dwóch silnych mężczyzn (on i Putin) może porozumieć się nad głowami wszystkich innych. On lubi deale, choć rzadko je osiąga. Ponadto wielokrotnie wypowiadał się o Putinie jako prawdziwym mężu stanu. Żywił przekonanie, że łatwo będzie mógł się z nim dogadać. Ale to nie jest strategia, tylko percepcja rzeczywistości Trumpa, że jeśli coś powie, to to się stanie – wyjaśnił ekspert.

Przypomniał, że prezydent Trump zapowiadał wcześniej, że zakończy konflikt między Moskwą a Kijowemw ciągu 24 godzin, następnie miał to osiągnąć w miesiąc, pojawiła się też data 20 kwietnia czyli do Świąt Wielkanocnych. Jeśli ma się strategię prowadzenia negocjacji pokojowych, to nie wymienia się wziętych znikąd terminów, których nie da się dotrzymać. A ponadto do rozmów zaprasza się wszystkie zaangażowane strony – dodał Szulc.

Reklama

"Putin nie chce się bawić w jego grę"

Amerykanista zauważył, że zapowiedź wycofania się z rozmów między Rosją i Ukrainą świadczy o zniecierpliwieniu prezydenta USA. Oto Putin, kolega jak sam go określił, nie chce się bawić w jego grę. Teraz Trump tupnął nóżką i mówi: jeśli tak, to my teraz pobawimy się z innymi – powiedział Szulc.

Zapytany, co zdarzy się w najbliższych tygodniach wspomnianych przez Rubio jako czasu, w którym pokój ma zostać zawarty między stronami, ekspert odpowiedział, że "prawdopodobnie nie wydarzy się nic". Spekuluje on, że Rosja nie zmieni swojego postępowania, które polega na "terroryzowaniu ukraińskiej ludności i atakach na cele cywilne, gdyż nie może poradzić sobie z Ukraińcami na polu walki".

Ekspert kreśli dwa scenariusze

Politolog nakreślił dwa możliwe scenariusze najbliższych wydarzeń na linii Waszyngton-Moskwa-Kijów-Bruksela. Pierwszy zakłada powrót Trumpa do prowadzonej od dekad amerykańskiej polityki sojuszu z UE. Szulc zaznaczył, że z jednej strony nie musi to oznaczać wsparcia USA dla Ukrainy, z drugiej europejska motywacja do udzielenia pomocy Ukrainie może osłabnąć. W ocenie Szulca to scenariusz negatywny, gdyż oznacza zamrożenie konfliktu i większe straty po stronie Ukraińców, w tym ofiary wśród ludności cywilnej.

Drugi scenariusz jest pozytywny. Jako Europejczycy dostaliśmy już dostatecznie mocno po twarzy od Trumpa i wiemy już, że musimy wziąć sprawy w swoje ręce, nie licząc na mniejsze lub większe wsparcie ze strony USA. W końcu sojusznicy na Zachodzie zrozumieją, że pokój z Rosją jest możliwy tylko i wyłącznie w jeden sposób - przez siłę. Rosjanie muszą tę wojnę przegrać, bo inaczej żadnego pokoju z nimi nie będzie – zaznaczył.

Chiny - główny konkurent

Poproszony o komentarz do słów Rubia, który stwierdził, że USA mają "inne priorytety", niż próba doprowadzenia do pokoju, przewiduje, że może to dotyczyć prowadzenia wojny handlowej z Chinami. Od czasów prezydenta Baracka Obamy mówimy o przeniesieniu centrum uwagi polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych na Chiny jako głównego konkurenta w skali globalnej. Europejczycy do tej pory nie wsparli USA w tym zakresie, a wręcz ulegli nielegalnym chińskim praktykom handlowym – stwierdził Szulc.

Dodał, że priorytety mogą polegać na tym, że Amerykanie będą wspierać Ukrainę w zamian za zmianę relacji Europy wobec Chin, czyli "nie jak z demokratycznym państwem z otwartym wolnym rynkiem tylko jako reżimem, który stosuje nielegalne i nieuczciwe praktyki w handlu międzynarodowym".