"Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś złożył zawiadomienie do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na nielegalnym podsłuchiwaniu funkcjonariusza publicznego i przekazaniu nielegalnie pozyskanych nagrań Telewizji Polskiej S.A" - czytamy w komunikacie na stronie Izby.
"W przypadku pozyskania nielegalnych nagrań, pracownicy Telewizji Polskiej S.A. zobligowani byli do niezwłocznego poinformowania o tym fakcie organów ścigania. Działanie pracowników Telewizji Polskiej S.A. polegające na opublikowaniu pozyskanych materiałów zarówno w programie stacji, jak i na portalach internetowych nadawcy, mogło wyczerpać znamiona czynu zagrożonego sankcją karną, jak również naruszyć dobre imię Najwyższej Izby Kontroli. W związku z powyższym oczekujemy stosowanych działań prokuratury i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które brały udział w tym zajściu" - głosi oświadczenie.
O jakie taśmy chodzi?
TVP Info opublikowało fragmenty nagrania zarejestrowanego i ujawnionego przez urzędników pracujących w NIK z udziałem prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i adwokata Marka Chmaja. Stacja poinformowała, że latem br. Banaś spotkał się z "pełniącym rolę pośrednika z Donaldem Tuskiem warszawskim prawnikiem". "Prezes NIK ustalał z mężczyzną szczegóły politycznego układu, w którym znaleźli się m.in. politycy Konfederacji, w tym jego syn oraz przedstawił swój plan politycznych działań, których celem jest pomoc Platformie Obywatelskiej w zmianie władzy w Polsce" - czytamy na stronie TVP Info.
Jak zareagował Banaś?
Szef NIK na konferencji prasowej ocenił, że nagrania zostały zmanipulowane, a ich publikacja miała na celu skompromitowanie jego samego i Najwyższej Izby Kontroli. Banaś nie odniósł się jednak do treści rozmowy.
W związku z bezprecedensowym i bezprawnym działaniem służb wymierzonym w niezależność najwyższej Izby Kontroli i jej prezesa, poprzez pokazanie opinii publicznej zmanipulowanych nagrań z prywatnej rozmowy, które miały na celu skompromitowanie mnie i Najwyższej Izby Kontroli oświadczam co następuje: jest to identyczna sytuacja jak ta, która miała miejsce przed ogłoszeniem wyników kontroli ws. wyborów kopertowych, funduszu sprawiedliwości i niegospodarności w elektrociepłowni Ostrołęka - mówił szef NIK.
Jak ocenił, w tych kontrolach skala nieprawidłowości i strat finansowych szła w setki milionów, była bardzo niewygodna dla rządzących. Dlatego - jak mówił - przy pomocy bezprawnych działań służb próbowano mnie zastraszyć, by te konferencje nie mogły się odbyć.