Ogromne zmiany w TVP. Część dziennikarzy złożyła wypowiedzenia, niektórzy mieli zostać zwolnieni. Jest to pokłosie wtorkowej decyzji Sejmu. Posłowie przegłosowali uchwałę ws. przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych, a także Polskiej Agencji Prasowej.

Reklama

Po tym głosowaniu politycy PiS rozpoczęli demonstracje w siedzibie TVP przy ulicy Woronicza. Telewizja Publiczna przerwała z kolei nadawany program i zaczęła transmitować wydanie specjalnie. Widzowie mogli przeczytać o "ataku na niezależne media".

Dziennik.pl o nastroje w innych redakcjach mediów publicznych zapytał dziennikarzy, którzy tam pracują. Zdania są podzielone.

Boją się zwolnień w mediach publicznych? "Może usłyszymy won"

Zawsze mogli mnie zwolnić i teraz też mogą - mówi nam anonimowo dziennikarz mediów publicznych związanych z nimi od 25 lat.

Jeśli chodzi o zmiany w mediach publicznych, chciałbym, abyśmy (dziennikarze - red.) mogli pracować w normalnych warunkach. Chciałbym, żeby w Polsce powstała ustawa, która będzie regulowała sytuację mediów publicznych, żeby politycy mogli je kontrolować pod względem wydatkowania, finansowania, spełniania misji - tego, co przynależy do mediów publicznych. Natomiast kwestie merytoryczne, wiadomości, goście, komentarze powinny być domeną szefów stacji wybieranych spośród dziennikarzy i przez dziennikarzy - wskazuje dziennikarz mediów publicznych.

Nie wiem, czy polityków w Polsce stać na to, by oddzielić się od mediów publicznych i dlaczego uznano w Polsce, że dziennikarze wybraliby na szefa/ szefową osobę, która doprowadziłaby stację do niskich notować słuchalności i kiepskich wyników finansowych - podkreśla.

Reklama

Dziennikarz przyznaje, że nie wie, czy w Polsce jest szansa na normalną dyskusję o odpolitycznieniu mediów. Nie chciałbym, aby w radiu powtórzyło się to, co w Telewizji Polskiej, (m.in. przepychanki) i chciałbym, by zmiana władz mediów publicznych odbywała się bez wątpliwości konstytucjonalistów, czy jest to legalne i zgodne z prawem. Po 30 latach demokracji w Polsce powinniśmy o tym rozmawiać na poważnie. Media publiczne powinny należeć do słuchaczy, nie polityków - podkreśla.

Na pytanie, czy obawia się zwolnień w pracy, dziennikarz odpowiada: "nie wiem, jak to będzie, może usłyszymy wszyscy won". I co będziemy mogli zrobić? Co najwyżej pokrzyczeć, chociaż ja nie mam zamiaru. Jeśli będzie "opcja zero" to po prostu spakuję karton i odejdę, bo to będzie też dowód na to, że politycy nie mają poważnych zamiarów na rzeczywiste odpolitycznienie mediów publicznych. Politycy zawsze mówili, że będą wyrzucać dziennikarzy z pracy. Mnie też próbowano zwolnić i jakoś mnie nie wyrzucono i nie chodzi tylko o ostatnie osiem lat. Znam relacje wielu osób z różnych części kraju i naprawdę wielu dziennikarzy wykazywało się asertywnością wobec prób i nacisków "robienia władzy dobrze". Tam też pracują przyzwoici ludzie, choć część opinii publicznej im tej przyzwoitości odmawia - twierdzi nasz rozmówca i dodaje, że sytuacja w mediach publicznych oczywiście jest daleka od pożądanej.

Też mnie martwi to, że media publiczne straciły wiarygodność. To duże wyzwanie by Polacy uznali, że media publiczne są wolne od nacisków, cenzury i ograniczeń i mają misję być dla słuchaczy, nie polityków bez względu na to, jaką opcję reprezentują. Nie wiem, czy obecna sytuacja jest w stanie do tego doprowadzić - wskazuje i zaznacza, że politycy w Polsce mieli 30 lat, aby napisać porządną ustawę o radiofonii i telewizji oraz mediach publicznych. Niestety część polityków traktuje media jako łup, żeby wsadzić swoich ludzi, często ignorantów i aby nikt im nie patrzył na ręce. A to powinno być w ich interesie, bo wtedy nie mieliby głupich pomysłów, które często kończą ich karierę - słyszymy.

Boją się zwolnień? Pracownicy mediów publicznych zabierają głos

W mediach lokalnych jest spokojnie, bo tworzymy oddział regionalny Radia Koszalin: Słupsk, które nigdy nie zajmowały się tematami ogólnopolskimi i politycznymi - słyszymy z kolei od Andrzeja Watemborskiego, dziennikarza słupskiej redakcji Polskiego Radia Koszalin (oddział w Słupsku).

Skupialiśmy się tylko na sprawach samorządowych. W żaden sposób, mam nadzieję, (drastycznie zmiany - red.) nas nie dotkną - dodaje.

Na pytanie, czy dziennikarze spodziewają się masowych zwolnień, usłyszeliśmy, że "w redakcji Słupsku nie sądzę, żeby do nich doszło, bo trzymaliśmy się w miarę daleko od polityki i nie reprezentowaliśmy w żaden sposób linii rządzących, nie pochlebialiśmy się im i nie uprawialiśmy propagandy na ich korzyść", Nie ma powodu, żeby jakiekolwiek zmiany dotykały dziennikarzy w redakcji w Słupsku. Nie wiem, jak to będzie w Koszalinie, w macierzystej redakcji, bo Radio Słupsk jest częścią Radia Koszalin. Tu nie wykluczam, że do jakichś zmian może dojść, bo na antenie regionalnej różnie bywało. Swoje audycje i wywiady mieli Magdalena Ogórek i Michał Rachoń. To nie ode mnie zależało, co na tej regionalnej antenie się działo. Za to odpowiada prezes radia Piotr Ostrowski - wskazuje dziennikarz.

Nasz rozmówca podkreśla, że nie słyszał o tym, żeby w Radiu Koszalin dziennikarze sami rezygnowali z pracy lub byli zwalniani.

Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl