Na antenie RMF FM Małgorzata Manowska odniosła się do opinii 37 sędziów Sądu Najwyższego, którzy nie uznają jej za prezes SN i wzywają do ustąpienia.
- W Polsce mamy wolność słowa. Ci sędziowie nie pierwszy raz różne oświadczenia składają. Spodziewałam się różnych ataków i nacisków środowiskowych, żebym zrezygnowała, żeby sędziowie może zrzekli się urzędu. Te apele do mnie nie trafiają. Nie gniewam się, mają prawo oświadczenia składać, natomiast apele do mnie nie trafiają - powiedziała Manowska.
- Ja nie widzę podstaw prawnych do tego, żeby nie orzekać, żeby powstrzymać się od orzekania. Powtarzam to niejednokrotnie: mamy art. 7 konstytucji RP, zasada legalizmu: "apelować można, wymuszać nie można" - podkreśliła.
Manowska: Jesteśmy u progu anarchii
Pierwsza Prezes SN odnosząc się do tezy dziennikarza o tym, że "w sporze prawnym ktoś musi mieć rację" i że "tak czy owak jest źle".
- Jest źle, jest chaos. Jesteśmy u progu anarchii, a może już nawet ten próg przekroczyliśmy- oceniła Małgorzata Manowska. - Ja zostałam powołana na stanowisko przez pana Prezydenta RP zgodnie z konstytucją i jestem pierwszym prezes i jestem sędzią SN. Nie zdarzyło się nic takiego, co by anulowało czy unieważniało akt powołania - mówiła.
Przyjaźń z prezydentem? Manowska: Nie robię nic złego
Zapytana o przyjaźń z Andrzejem Dudą stwierdziła, że "nie robi nic złego". Na pytanie dziennikarza o to, czy powodem jej powołania może być sympatia prezydenta odpowiedziała ironicznie: "być może". - Być może nie mają znaczenia mój dorobek, moje osiągnięcia. W ciągu 10 lat awansowałam od asesora do sędziego sądu apelacyjnego. To się zaczęło od 1994 roku, ta asesura - powiedziała Manowska. - Jeżeli ktokolwiek uważa, że to kierowało panem prezydentem i KRS, to gratuluję samopoczucia - uzupełniła.
- Ja nie robię nic złego. Jeżeli ktoś uważa, że pan prezydent siada na kanapie i razem knujemy, to znaczy, że sądzi według siebie: jeżeli ja knuję, to inni muszą knuć - skwitowała Małgorzata Manowska.
Wąsik i Kamiński są posłami? Manowska: To nie mój problem
W rozmowie przywołany został również wątek Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prowadzący rozmowę Robert Mazurek zapytał, czy zdaniem Manowskiej są oni posłami.
- Jako pierwsza prezes SN odpowiem: to nie jest mój problem. Niech się martwi pan marszałek Sejmu. Moim problemem było to, żeby sprawę osądził SN zgodnie z kompetencją przyznaną w ustawie - stwierdziła.
- Jako prawnik odpowiem tak: w przypadku posła Macieja Wąsika nie ma żadnych wątpliwości, moim zdaniem jest wyrok izby kontroli - stwierdziła. Jej zdaniem postanowienie "zostało wydane z uchybieniem prawa z przyczyn formalnych".
- Nie będę rozwijać wątków, co się dalej stało, dlatego że tu powinna się wypowiedzieć Państwowa Komisja Wyborcza - podkreśliła. Dodała, że jej zdaniem to PKW powinna wskazać, kto wchodzi na miejsce Macieja Wąsika. - Ja cały czas będę powoływać się na art. 7 konstytucji: "moja chata z kraja". To nie jest moja kompetencja, żeby oceniać, czy ktoś jest posłem, czy nie. Jest wyrok Sądu Najwyższego - podkreśliła.