Według Jahna Puhla premier Donald Tusk pokazał, że "jego zwycięstwo jesienią nie był przypadkiem". "Hegemonia populistycznej, krytycznej wobec UE prawicy w Polsce wydaje się trwale przełamana. Liberalny zwrot w Polsce, potwierdzony w weekend przez wyborczynie i wyborców, jest zwłaszcza w obecnej sytuacji bardzo mile widziany" – ocenia publicysta "Spiegla".

Reklama

Powtórka z 15 października

"Jeśli wierzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, założycielowi i samotnemu liderowi narodowo-konserwatywnego PiS, jego partia wygrała wybory po raz dziewiąty z rzędu" – pisze Puhl. "Jednak w rzeczywistości w weekend powtórzyło się to, co miało miejsce podczas wyborów parlamentarnych w październiku" - dodaje.

Reklama

"Ważny gracz" na powrót w Europie

Niemiecki dziennikarz zauważa, że "wraz z liczącą 38 milionów obywateli Polską ważny gracz jest na powrót w Europie. Kraj ten wnosi gospodarczą stabilność, a przede wszystkim zdecydowaną postawę w sprawie wojny w Ukrainie".

Zdaniem publicysty Polska "już dawno uwolniła się od reputacji potrzebującego wsparcia nieszczęśnika na Wschodzie, przeobrażając się w kwitnący kraj. Teraz udowadnia również, że jest po stronie demokracji i chce wnieść swój wkład w Europę".

Przemiana katolickiego społeczeństwa

Cytowany przez Deutsche Welle dziennikarz zwraca uwagę, że PiS-owi wbrew oczekiwaniom wcale nie pomogła afera wokół "pigułki" dzień po i blokada ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę. "Sondaże pokazują, że duża większość Polaków jest za (dostępnością pigułki - przyp. red.). Ukształtowane katolicko społeczeństwo się zmieniło – paradoksalnie także podczas ośmioletniego panowania PiS. Jest dziś bardziej otwarte na świat i przede wszystkim trwale nastawione proeuropejsko. Ten proces zmian szybciej objął miasta niż wieś – ocenia autor "Spiegla".

Według Puhla "rząd PiS nie był w stanie przekuć rosnącego znaczenia Polski w UE jako sojusznika Ukrainy w większe wpływy w Europie na dłuższą metę. Autorytarny kurs sprawił, że PiS stał się podejrzany dla innych Europejczyków. Ponadto Kaczyński zdawał się uważać, że Polska nie musi rozszerzać swoich wpływów w tandemie z Niemcami, ale raczej w konkurencji do zachodniego sąsiada, co nie zadziałało".

Dziennikarz twierdzi, że 20 lat po akcesji Warszawy do UE nie można już wyobrazić sobie"europejskiego motoru" bez Polski. "Wnosi ona ze sobą nie tylko doświadczenia historyczne, jak rosyjska hegemonia i wszechstronny proces transformacji, ale także doświadczenie autorytarnych, populistycznych rządów – oraz ich przezwyciężenia. To proces, który wciąż może czekać dawne siły napędowe Europy, Francję i Niemcy" – konkluduje publicysta "Spiegla".