"Jest kryzys, trzeba oszczędzać, a ZUS lekką ręką chciał przepłacić 2,5 mln zł. To publiczne pieniądze, dlatego zainteresowałem się sprawą" - powiedział "Rzeczpospolitej' poseł Antoni Mężydło

Reklama

Na początku roku ZUS ogłosił przetarg na dostawę 8 mln sztuk kart-identyfikatorów dla emerytów. Miały być laminowane, z hologramem. Kryterium: cena. Do przetargu stanęły cztery firmy. Najtańsza była oferta spółki QARTIS z Bydgoszczy: 1,1 mln zł. 2,5 mln zł zaproponowała Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Najdroższą ofertę: 3,7 mln zł - przedstawiła firma Intertrading Systems Technology z Warszawy. Ta ostatnia wygrała już poprzednie zlecenie na dostawę kart dla emerytów. Zleciła wówczas ich produkcję podwykonawcy. A ten zamówił karty w... bydgoskiej spółce QARTIS.

>>> Prezes ZUS zatrzymany dzięki politykowi PO

W kwietniu ZUS rozstrzygnął przetarg i wybrał najdroższą propozycję. Przedstawiciele firmy QARTIS usłyszeli w ZUS, że ich oferta przegrała, bo zaproponowali "rażąco niską cenę". Bydgoska spółka i PWPW złożyły protesty do ZUS, ale je odrzucono.

Reklama

QARTIS odwołała się do Krajowej Izby Odwoławczej i uzyskała korzystne rozstrzygnięcie. ZUS musiał powtórzyć przetarg. Ale ponownie wybrał najdroższą ofertę firmy Intertrading.

Firma znowu się odwołała, a sprawą zainteresowała posła Mężydłę. W lipcu na posiedzeniu Sejmowej Komisji Finansów nagłośnił sprawę. "Pytałem, dlaczego ZUS chce przepłacić 2,5 mln zł i w dodatku wybiera pośrednika, a odrzuca najtańszą ofertę producenta kart" - opowiada parlamentarzysta.

Niedługo potem Mężydło został zaproszony na spotkanie od zatrzymanego we wtorek pod zarzutem korupcji prezesa ZUS Sylwestra R. Posła próbowano przekonać, że zakład nie może wybrać tego, co tanie. "Spotkanie w lipcu odbyło się w luksusowej siedzibie ZUS, byli: prezes, wiceprezes i dwie urzędniczki. Mówiono mi, że QARTIS przekroczyła jakiś termin i musi odpaść, bo takie są przepisy" - relacjonuje poseł.

Ale po spotkaniu, 24 lipca, ZUS uwzględnił protest bydgoskiej spółki i przyznał się do „błędu”. "Błąd powstał po naszej stronie" - powiedział "Rz" członek zarządu ZUS Artur Brzóska.