"Wypłata ponad 4 miliardów będzie tylko pierwszym etapem realizacji ugody. Reszta, między innymi naliczone odsetki, będzie wypłacana stopniowo przez kilka następnych lat" - twierdzi nasz rozmówca z rządu.

Oznacza to, że Skarb Państwa nie zapłaci za ugodę z budżetu ani złotówki. "Wszystko ma zostać pokryte z pieniędzy PZU, między innymi z kapitału zapasowego spółki" - zapewnia jeden z ministrów gabinetu Donalda Tuska.

Reklama

Rząd zebrał się wczoraj o 9 rano - w przeddzień spodziewanego porozumienia z Eureko. Szczegóły projektu ugody referował Grad. Według naszych ustaleń mówił, że jeśli Polska nie zapłaci wynegocjowanej kwoty, wówczas o odszkodowaniu zdecyduje sąd. Minister przekonywał, że koszt może sięgnąć wtedy nawet 20 mld zł.

>>> Czytaj także, dlaczego ugoda z Eureko to najlepsze wyjście

Poranną sesję przerwał wniosek wicepremiera Waldemara Pawlaka, który domagał się, aby stanowisko dotyczące ugody zajęli Prokuratoria Generalna oraz prokurator generalny. "Pawlak chciał, aby obie instytucje zdeklarowały, że nie ma już żadnej możliwości unieważnienia umów prywatyzacyjnych, by potem nikt nie mógł zarzucić, że ze sprawy można było wyjść tańszym kosztem, nie zawierając ugody" - tłumaczy nasz informator.

Po przerwie reprezentanci obu instytucji uznali, że umowy prywatyzacyjne są nie do obalenia. Obrady zakończyły się przed 17.00. By uniknąć zainteresowania mediów, Centrum Informacyjne Rządu nie wydało komunikatu zapowiadającego posiedzenie. Dlaczego? "Bo to sytuacja trudna, musimy zapłacić grube pieniądze. Wszyscy uciekali od rozwiązania tego problemu, a końcu musimy zapłacić" - mówi nam jeden z członków rządu.

Ośmioletnia batalia o PZU to najdłuższy i najdroższy taki spór gospodarczy w historii współczesnej Polski. W 1999 roku minister skarbu Emil Wąsacz z PZU sprzedał trzecią część PZU nieznanemu na rynku holendersko-portugalskiemu konsorcjum Eureko. W 2001 roku AWS-owski rząd zobowiązał się sprzedać kolejną 21-proc. transzę akcji, która dawała Eureko kontrolę nad PZU. Mimo zawarcia umowy do transakcji nie doszło, a kolejne ekipy próbowały podważyć umowę prywatyzacyjną.

W 2005, a potem w 2007 roku te wysiłki przekreśliły kolejne orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Sędziowie orzekli, że polska naruszyła warunki umowy z Eureko. Na tej podstawie konsorcjum wyliczyło sobie odszkodowanie - chciało ponad 36 mld zł. Na to strona polska nie chciała przystać. I podjęła rozmowy na temat ugody.