Piotr Duda. Kim jest pierwszy oburzony III RP?
1 Jako aktywny działacz Duda dał się poznać na przełomie lat 80. i 90., a jednocześnie na przełomie systemów. Gdy gliwicka huta znalazła się w obliczu kłopotów finansowych, wystąpił w programie Elżbiety Jaworowicz, gdzie stanął w obronie zakładu. W tłumie związkowców dostrzegł Marian Krzaklewski, który wskazał go wręcz jako swego następcę już w 2002 roku. Wtedy jednak Duda odmówił.
Newspix / KRZYSZTOF BURSKI
2 Duda mimo to pozostawał bardzo silny - kierował wszak Solidarnością w regionie śląsko-dąbrowskim, kolebce strajków związkowych już w III Rzeczypospolitej. Z jednej strony wydaje się stonowanym i przewidywalnym partnerem, ale z drugiej - potrafi porwać tłum i poprowadzić na barykadę niemożliwą do utrzymania. Jak w 2003 roku, kiedy rzucił pomysł strajku generalnego. Idea choć niemożliwa do zrealizowania, obudziła pogrążoną w apatii Solidarność. W 2010 roku staje w szranki z Januszem Śniadkiem, nie kryjącym wsparcia dla PiS szefem związku. Wybory wygrywa nieznaczną ilością głosów. Zapowiada, że związek będzie politycznie neutralny, choć nie ukrywa, że bliżej mu do PiS - ale bardziej do jej programu, niż do samej partii.
Agencja Gazeta / Fot. Paweł Małecki Agencja Gazeta
3 Duda faktycznie długo uciekał od łatki przybudówki PiS, która została Solidarności po czasach rządów Janusza Śniadka. Jednak polityczny układ nieuchronnie pchał i wciąż pcha związek w ramiona PiS. Sam Duda, jeszcze jako szef śląsko-dąbrowskiej "S" otwarcie wsparł Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Duda zdecydował się również na wpisanie Solidarności w organizowany przez PiS wielki marsz pod hasłem "Obudź się, Polsko". Gdy pojawiły się zarzuty o działanie na rzecz PiS, odpowiedział w RMF: "Chcę z tego miejsca powiedzieć, żeby PiS nie zapominał, że to nie jest tylko jego zasługa. Te parę punktów wyżej to jest także zasługa związku zawodowego Solidarność. Bez Solidarności PiS nie zrobi nic". Po tym marszu pojawiły się sondaże, które dały PiS przewagę nad PO.
Newspix
4 Najgłośniejszą jak do tej pory inicjatywą polityczną Piotra Dudy było zebranie niemal półtora miliona podpisów pod obywatelskim projektem przeprowadzenia referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego. Wniosek udało się przedstawić w Sejmie, a sam Duda mógł sprawdzić się na sejmowej mównicy. Choć od początku było wiadomo, że do głosowania powszechnego nie dojdzie, Duda pogroził rządzącym i pokazał, że trzeba się z nim liczyć. Poza tym w forsowanej przez siebie sprawie potrafił porozumieć się nie tylko z PiS, ale nawet z SLD i Leszkiem Millerem.
Agencja Gazeta / Fot. Sławomir Kamiski Agencja
5 Sprawa reformy emerytalnej ściągnęła jednak na głowę Piotra Dudy krytykę z ust jego legendarnego poprzednika. Głośne były zwłaszcza słowa wypowiedziane przez byłego prezydenta po blokadzie Sejmu, jaką ustawili związkowcy w czasie, gdy parlamentarzyści przyjmowali nowe regulacje dotyczące emerytur. Lech Wałęsa w Radiu ZET stwierdził: "Gdybym był na miejscu Tuska, dałbym polecenie spałować, oddać za to. Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się, ale potem szacunek, ktoś ich wybrał, oni są przedstawicielami narodu, nie mogą pozwolić sobie na takie opluwanie, na bijatykę". Duda odgryzł się mu po spotkaniu Wałęsy z republikańskim kandydatem na prezydenta USA, Mittem Romneyem. "Spotkania Mitta Romney'a zarówno z panem, jak i premierem, czy prezydentem, mogę podsumować krótko – trafił swój na swego. Były to spotkania ludzi zwalczających związki zawodowe i prawa pracownicze. Kto wie, być może pan nawet doradzał jak pałować związki zawodowe" - napisał w liście do Wałęsy szef "S".
Agencja Gazeta / Fot. Renata Dąbrowska Agencja Gazeta
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję