"Takie przechwytywanie ludzi lewicy świadczy o jednym, że Platforma chce z SLD w przyszłości zrobić przystawkę. By Sojusz stał się partią satelicką z Wojciechem Olejniczakiem i Ryszardem Kaliszem na czele. Bo zrozumieli, że na PSL nie ma już co liczyć" - mówi dziennikowi "Polska" osoba z bliskiego otoczenia Grzegorza Napieralskiego.
Jednak to sam szef Sojuszu jest osobą, której działacze PO nie mogą przełknąć. Podobno nawet marszałek Bronisław Komorowski wyobraża sobie koalicję z SLD, jednak pod warunkiem, że Napieralski straci stołek przewodniczącego.
Można to też wywnioskować ze słów szefa klubu PO.
"Nie potrafię prowadzić polityki z takimi ludźmi jak Grzegorz Napieralski. Ale w klubie SLD jest wielu rozsądnych ludzi" - mówił Grzegorz Schetyna.
Teraz jednak najważniejszym zadaniem Platformy jest nie budowa koalicji z lewicą, a wzmocnienie swojej własnej lewej nogi. Wszystko po to, by lewicowi wyborcy zagłosowali na partię Donalda Tuska. To może jej dać samodzielne rządzenie.