Ponad 50 proc. osadzonych w Areszcie Śledczym przy ul. Smutnej w Łodzi zagłosowało do godzin popołudniowych w wyborach prezydenckich. Liczymy, że frekwencja może wynieść ponad 70 proc. - powiedział w niedzielę PAP rzecznik aresztu kpt. Tomasz Pająk.

Do głosowania w tym zamkniętym obwodzie uprawnionych jest ponad 1150 skazanych lub tymczasowo aresztowanych. Lokal wyborczy urządzono w jednej z dwóch sal, gdzie na co dzień odbywają się widzenia z osadzonymi.

Reklama

Zgodnie z porządkiem wewnętrznym w niedziele i święta w areszcie pobudka tradycyjnie jest o siódmej rano, jednak ze względu na wybory zarządzono ją godzinę wcześniej. Po porannym apelu od 6.30 rano rozpoczęło się doprowadzanie osadzonych na głosowania do lokalu wyborczego.

Rzecznik aresztu przyznaje, że osadzeni chętnie korzystają z możliwości oddania głosu. Do godz. 15 frekwencja przekroczyła 50 proc. "Ponieważ nie wszyscy jeszcze zdążyli zagłosować spodziewamy się, że frekwencja może wynieść nawet ponad 70 proc." - zaznaczył Pająk. Przyznał, że osadzeni są zdyscyplinowani i nie wygłaszają żadnych komentarzy na terenie lokalu wyborczego.

Aresztowani są doprowadzani na głosowanie tak, żeby nie mogli się kontaktować z innymi osadzonymi do tych samych spraw. Ponad 50 z nich - niepełnoletnich, obcokrajowców lub pozbawionych praw publicznych - nie może brać udziału w wyborach.

W całym kraju w wyborach prezydenckich głos można oddać w 1356 zamkniętych obwodach głosowania - szpitalach, zakładach karnych, aresztach śledczych oraz zakładach pomocy społecznej.