Debaty obu kandydatów. Bardziej przemyślany udział premiera Donalda Tuska w kampanii. I budowa pozytywnego przekazu. Platforma chce zmienić kampanię marszałka Sejmu, tak by zapewnić sobie radość 4 lipca. Teraz ma nie tylko straszyć zdobyciem prezydentury przez Kaczyńskiego, ale dobitnie pokazywać, co wyborcy mogą zyskać na współpracy premiera Tuska z prezydentem Komorowskim. Okazało się, że oparcie kampanii na strachu przed prezesem PiS jako prezydentem, wobec zmienionego wizerunku Kaczyńskiego, nie wypaliło. Od wczoraj więc trwają narady, jak wdrożyć takie zmiany.
Wyniki I tury wyborów były dla polityków PO prawdziwym wstrząsem. Miny sztabowców Komorowskiego po ogłoszeniu wyników przez Państwową Komisję Wyborczą mówiły same za siebie. Poniżej oczekiwań – to najłagodniejszy komentarz, jaki można było usłyszeć. Forsowna kampania wyborcza, która miała dać Komorowskiemu jeśli nie zwycięstwo w pierwszej turze, to przynajmniej wysoką przewagę nad Kaczyńskim, zakończyła się wynikiem niewiele gorszym. ¬– Jeśli weźmiemy poprawkę na to, że większa część elektoratu Komorowskiego niż Kaczyńskiego pojedzie na wakacje i nie zagłosuje, i że spora część wyborców Napieralskiego nie pójdzie na wybory, to szanse na ostateczny sukces wyglądają jak pół na pół – mówi jeden z ważnych polityków PO.
PO drugie lewica
Uzupełnieniem mobilizacji własnego elektoratu mają być głosy wyborców lewicy. Ale Platforma boi się, że nie będzie w stanie zapłacić ceny, jakiej zażąda za to Grzegorz Napieralski. – Jesteśmy przekonani, że będzie grał tym, co chce dostać dla wyborców, a poparcia w końcu i tak nie dostaniemy – mówi jeden z polityków PO. Dlatego Platforma, choć nie odcina się od prób pozyskania poparcia lidera lewicy, już zmienia język, tak by łatwiej trafiał do lewicowego elektoratu. – Debata powinna dotyczyć spraw społecznych, wykluczenia społecznego, solidarnej gospodarki i tego, jak budować solidarne państwo – to nie są słowa polityka PiS czy SLD. Tak mówił wczoraj szef sztabu Komorowskiego Sławomir Nowak.
...czytaj dalej
Ale ten pomysł na zdobywanie poparcia już budzi wątpliwości w samej Platformie. – Pójście w lewo nie gwarantuje nam wcale głosów lewicy, a może odebrać centrowe. Dlatego musimy zmobilizować własny elektorat – uważa Jarosław Gowin.
PiS też lubi lewicę
O elektorat lewicy zamierza się też ubiegać PiS. Choć nie liczy na wprost wyrażone poparcie Napieralskiego, chce dla jego wyborców odświeżyć podział na liberalną PO i solidarne PiS. – My dajemy wyborcom lewicy szalupy, a Plartforma rzuciłaby ich na głęboką wodę, i to chcemy przypominać – mówi Marek Migalski, europoseł PiS. Poza tym innych dużych korekt w kampanii Jarosława Kaczyńskiego nie będzie. PiS chce kontynuować w II turze strategię, która dała Kaczyńskiemu dobry wynik w niedzielę. Ma się pokazywać jako stonowany, umiarkowany polityk z poglądami bliskimi centrum. Taki wizerunek ma też zaprezentować w debatach, na które liczy PiS. Kaczyński jest już do nich przygotowywany. – Badania potwierdzają, że nasz wizerunek jest dobrze odbierany, więc będziemy się tego mocno trzymać nie tylko teraz, ale co najmniej do wyborów parlamentranych – zdradza jeden z liderów PiS.