Anna Monkos: W dniu II tury wyborów prezydenckich Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie zbierać pieniądze na sprzęt dla gmin dotkniętych powodzią. To nie przypadek, prawda?

Reklama

Jurek Owsiak*: Nie. Zastanawialiśmy się bardzo nad tą datą. Policzyliśmy, ile trzeba czasu, by przygotować wszystko organizacyjnie i wyszło nam, że realny termin to pierwszy lub drugi weekend lipca. Drugi to trochę późno: bo wakacje, ludzie są na urlopach. A pierwszy zbiega się z wyborami, więc do 20:00 będzie cisza wyborcza. Wiem, jakie dla mediów to okropne, gdy cały dzień trzeba milczeć o najważniejszym wydarzeniu dnia. Dlatego stwierdziłem, że świetnie się składa: wypełnijmy tę ciszę pomocą dla powodzian. Media będą o nas mówić. Fajnie się to składa. Czwartego lipca Polacy będą mogli zrobić dwie ważne rzeczy: pomóc powodzianom i zagłosować.

Będzie pan namawiał Polaków, by szli na wybory?

Jeśli ktoś mnie o to zapyta, powiem z całą pewnością: idźcie koniecznie głosować. Trzeba głosować. To jest wielki przywilej. Dzięki temu w realny sposób tworzymy rzeczywistość. Będę mówił: byłeś u nas, idź zagłosować.

Na kogo?

(śmiech) Tego publicznie mówił nie będę. Miałem propozycję, żeby się zaangażować w komitety poparcia dla kandydatów. Ale odmówiłem. Moja fundacja jest dla wszystkich Polaków. Ludzie, którzy nam pomagają, mają różne poglądy polityczne. Nie będę mówił, na kogo mają głosować.

Nie musi pan. Jest pan kojarzony tylko z jedną opcją. Mówi się nawet, że „Orkiestra zagra dla Bronka”.

Reklama

Ja się nigdy publicznie nie wypowiem, na kogo oddam głos. Ludzie mogą znać moje poglądy. Wypowiadałem się publicznie w wielu sprawach. Ale opowiadałem się nie tylko po jednej stronie. Kiedy Marię Kaczyńską nazwano „czarownicą”, napisałem do Lecha Kaczyńskiego list w tej sprawie. Ale do minister zdrowia Ewy Kopacz też pisałem. Że jest fatalna sytuacja w służbie zdrowia.

>>>Czytaj dalej>>>



Czyli powie pan „Głosujta, jak chceta”?

Powiem: Wybór należy do was, ale trzeba do cholery pójść oddać głos. Jesteście free. Możecie iść na plażę przed pójściem do lokalu wyborczego, na grilla zaraz potem. Ale trzeba iść.

A jeśli zgłosi się do pana Bronisław Komorowski, że chodzić z puszką?

A to by było ciekawe... Musiałbym zapytać się któregoś z konstytucjonalistów, czy to by nie podpadało pod agitację wyborczą. Tak samo bym zresztą postąpił, gdyby z puszką chciał chodzić Jarosław Kaczyński. Być może, gdyby z puszkami ruszyli obaj kandydaci, nie byłoby dylematu, czy im wolno. No, ale wtedy z kolei dziennikarze zaczęliby wyliczać, który więcej zebrał (śmiech). Najlepiej, niech sobie obaj w niedzielę czekają w fotelach na ogłoszenie wyników. A kwestować może Waldemar Pawlak, jako już były kandydat i szef ochotniczej straży pożarnej, która z nami współpracuje przy tej akcji.

Czuje pan, że ta akcja może wpłynąć na wyniki?

W życiu! Proszę tego nie przeceniać. To nie będzie taki show, jak zawsze w zimie. W Warszawie na placu Zamkowym zagra na przykład tylko kilka nieznanych kapel. To będzie raczej taka akcja chodnikowa. Na pewno nie będzie tak, że któryś kandydat wygra i potem będzie się mówić: „To dzięki orkiestrze”.

Orkiestra nie zwiększy frekwencji?

Frekwencja i tak byłaby wysoka, bo to są bardzo wyraziści kandydaci. Ogień – woda, ciepło – zimno. Ludzie lubią takie jednoznaczne wybory.

Kto wygra 4 lipca?

Nie wiem. Jak dla mnie szanse są równe.

Jerzy Owsiak, pomysłodawca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy