Dolczewski, Pomaska, Poncyljusz, Napieralski i Korwin-Mikke. Oni najbardziej zyskali na kampanii prezydenckiej i zaczynają właśnie nowy etap swojej kariery.

Reklama

Nawet gdyby Bronisław Komorowski przegrał, winą nie obarczono by ludzi, którzy stali tuż za jego plecami na większości wieców wyborczych. Dwójka młodych polityków Platformy – szef partyjnej młodzieżówki Dariusz Dolczewski i świeżo upieczona posłanka z Pomorza Agnieszka Pomaska – w opinii swoich kolegów najlepiej ze wszystkich sztabowców PO wykonali swoją robotę.

Pojawili się przy marszałku z rekomendacji szefa sztabu Sławomira Nowaka w krytycznym momencie: gdy Komorowski zaczął tracić w wewnętrznych badaniach, a mainstreamowe media zaczęły się podśmiewywać z jego coraz częstszych wpadek.

Dolczewski i Pomaska zostali rzuceni na najtrudniejszy kampanijnie odcinek: organizacja wolontariuszy w terenie i mobilizacja młodzieżowego elektoratu w internecie. I z postawionych im zadań wywiązali się pierwszorzędnie. Dość powiedzieć, że dla internetowych fanów Jarosława Kaczyńskiego to oni stali się synonimem kampanii wyborczej kandydata Platformy, a nie Nowak czy Kidawa-Błońska.

Reklama

U prezydenta Komorowskiego Dolczewski śmiało mógłby zacząć karierę rzecznika prasowego Pałacu Prezydenckiego. Pomaska raczej parlamentu nie porzuci. Zresztą ona, fanka windsurfingu i jazdy na rowerze, źle czułaby się jako pałacowy urzędnik. W kolejnej kampanii wyborczej mogłaby zastąpić Małgorzatę Kidawę-Błońską w roli rzeczniczki sztabu.

W Platformie pojawił się jeszcze jeden bohater: minister kultury Bogdan Zdrojewski. Wprawdzie podczas kampanii nie błyszczał, ale i tak stał się najpoważniejszym kandydatem do fotela marszałka Sejmu. To polityk koncyliacyjny – w przeciwieństwie do ostatnich marszałków – co chwalił ostatnio nawet Jan Pospieszalski.

Give peace a chance

Reklama

...czytaj dalej



Kampania Jarosława Kaczyńskiego miała jednego bohatera – Jarosława Kaczyńskiego. Ale kilku osobom pomogła urosnąć w siłę. Joanna Kluzik-Rostkowska, choć była gwiazdą kampanii, od lat ma świetne relacje z prezesem. Jej było łatwiej. Co innego popularny „Poncyl”. Mówiąc językiem młodzieżowym, on miał już w PiS przerąbane. Spekulowano, kiedy to Paweł Poncyljusz odejdzie do PO. Był krytykowany za ponoć przypadkowo ujawnioną w serwisie mikroblogowym Twitter krytykę Kaczyńskiego i partii po ostatnim kongresie. Człowiek na politycznym marginesie, na wewnętrznej emigracji.

Konieczność zmiany stylu uprawiania polityki przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego oraz nie najgorsze stosunki Poncyljusza z tzw. spin doktorami sprawiły, że to on został rzecznikiem kampanii. I poradził sobie świetnie. Do historii przejdzie jego konferencja prasowa przy ul. Johna Lennona, na której przedstawił hasło „Give peace (fonetycznie: pis – red.) a chance”. To było mistrzowskie posunięcie. Poncyljusz wrócił do polityki. I nie do ligi, w której grał, gdy zostawał choćby wiceministrem gospodarki. Dołączył do ekstraklasy.

...czytaj dalej



Takie same mafie

Zmierzyli się z Bronisławem Komorowskim i Jarosławem Kaczyńskim w nierównym boju. I wyszli z niego silniejsi.

O pierwszym – Grzegorzu Napieralskim – napisano już chyba wszystko. Jego wynik dał mu prawo do nazywania się liderem obozu lewicy. Szybkie ucięcie spekulacji o możliwej koalicji z Platformą pozwala domniemywać, że postrzega ten mandat bardziej długofalowo i nie będzie go spieniężać od razu.

O drugim pisano niewiele, nawet w samej kampanii. To nieoczekiwany nr 4 wyborczego wyścigu, czyli Janusz Korwin-Mikke. Wydawało się, że on jako polityk już nie istnieje. Tymczasem nie tylko wystartował, ale uzyskał najlepszy wynik w życiu. I już snuje plany. Niewykluczone, że będzie chciał zdyskontować to poparcie w jesiennych wyborach na prezydenta Warszawy.

Szansą dla niego jest wyraźne wyborcze ożywienie w najmłodszej grupie wyborców. Dotąd młodzi swój niesmak wobec polityki prezentowali, zaniżając frekwencję wyborczą. Teraz trend jest inny: iść i nie głosować na największych. To na tym zbili kapitał i Napieralsk,i i Korwin-Mikke.

Monopolizacja sceny politycznej przez duet PO-PiS może sprawić, że jeszcze więcej będzie fanów barwnej tezy Korwin-Mikkego, że to „takie same mafie”. W tej kampanii „mafie” dostały szansę na przyciągnięcie młodych. A kandydaci spoza tego duetu wyraźny sygnał, o kogo muszą walczyć.