Lider partii Wolność i Praworządność Janusz Korwin-Mikke ogłosił w środę, że będzie startował w wyborach na prezydenta Warszawy. Obiecuje, że gdy zostanie prezydentem, to m.in. usunie tramwaje tam, gdzie kolidują one z ruchem ulicznym. Korwin-Mikke powiedział na konferencji prasowej, że w swojej kampanii samorządowej skupi się na problemie związanym z komunikacją miejską w Warszawie. "Będę prezydentem ludzi, którzy mają samochody i którzy są bezlitośnie tępieni przez panią (Hannę) Gronkiewicz-Waltz" - powiedział.

Reklama

Zapowiedział, że pierwszą rzeczą, którą zrobi, gdy zostanie prezydentem, będzie wyrzucenie z pracy osoby, która odpowiada za stan komunikacji w stolicy. Liderowi Wolność i Praworządność nie podobają się m.in. wprowadzone specjalne pasy dla autobusów, tzw. buspasy. "Mamy do czynienia w Warszawie z tępieniem ludzi na rozmaite sposoby, którzy mają samochody, i trzeba temu położyć kres" - uważa Korwin-Mikke.

Jego zdaniem, obecna prezydent "forsuje" tramwaje, których torowiska w niektórych miejscach w Warszawie blokują przejazdy dla samochodów. Powiedział, że opowiada się za likwidacją tramwajów tam, gdzie są one przeszkodą. Rolę tramwajów, które w jego przekonaniu są zabytkami z XIX wieku, mogłyby przejąć autobusy. "Warszawa musi być stolicą XXI wieku. Nie dla tramwajów czy innych zabytków (...). Tam gdzie one kolidują z ruchem, powinny być usunięte bezwzględne" - mówił Korwin-Mikke.

Obiecał również, że gdy zostanie wybrany na prezydenta, zmniejszy liczbę urzędników w urzędzie miasta oraz obniży dwukrotnie opłaty gruntowe.To jego drugi start w samorządowych wyborach. Poprzednio poparło go zaledwie 2,27 procenta warszawiaków. Korwin-Mikke to drugi kandydat, który oficjalnie ogłosił start w jesiennych wyborach. Pierwszym był Wojciech Olejniczak.

Reklama