"Oczywistym zwycięzcą poniedziałkowego show był Krzysztof Stanowski, który zresztą nie ukrywał, że występ w "TVP w likwidacji", będzie jednym z oficjalnych celów jego "kampanii". Dlatego w roli negatywnej postaci obsadził nie któregokolwiek z konkurentów, ale współprowadzącą debatę, dziennikarkę TVP Dorotę Wysocką-Schnepf" - napisał prof. Antoni Dudek, politolog, w artykule dla Interii.

Kto zwycięzcą debaty?

Jego zdaniem, w czasie debaty "Stanowski potwierdził, że jest jedynym kandydatem w tych wyborach, który nie tylko nie dołożył do nich finansowo, ale jeszcze dobrze na nich zarobił, co łatwo sprawdzić, oceniając poziom oglądalności prezydenckich programów na jego youtubowym kanale. W poniedziałek zarabiał jednak nie tylko dla siebie, ale i dla tego młodego, chorego człowieka, na którego leczenie zbierał w trakcie debaty środki" - dodał prof. Dudek. Jego zdaniem debata nie zmieniła jednak kolejności w pierwszej trójce, ponieważ preferencje wyborców już są w większości ustalone.

Reklama

Debata była "festiwalem prawicy"

Reklama

Innego zdania jest prof. Rafał Chwedoruk. W tej debacie, w szczególności jeśli chodzi o głównych kandydatów i kandydatki, nie padło ani jedno zdanie, którego nie spodziewalibyśmy się usłyszeć przed jej rozpoczęciem – powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Rafał Chwedoruk. Jego zdaniem debata była "w większym stopniu festiwalem prawicy niż kogokolwiek innego".

Jego zdaniem, końcowe wystąpienie Karola Nawrockiego "było jednoznacznym sygnałem, że sztab kandydata popieranego przez PiS myśli nie tylko o tym, co wydarzy się w najbliższą niedzielę, ale także, co wydarzy się 1 czerwca, czyli w drugiej turze wyborów". Według politologa świadczyć ma o tym się wzmianka o kwestiach migracyjnych i Zielonym Ładzie.

W ostatniej debacie przed pierwszą turą wyborów wzięli udział wszyscy zarejestrowani kandydaci na prezydenta. Wydarzenie poprowadzili: Dorota Wysocka-Schnepf (TVP), Radomir Wit (TVN24) oraz Piotr Witwicki (Polsat News).