"Wszyscy starają się, żebym nie miała spokoju. Dziennikarze, pseudoeksperci, a zwłaszcza Rosjanie. Wszyscy chcą zrobić winnego z mojego męża" - mówiła w programie "Rozmowa Rymanowskiego" Ewa Błasik.
Wdowa po dowódcy Sił Powietrznych powiedziała, że nie weźmie udziału w uroczystościach 10 kwietnia na lotnisku Okęcie. "Bardzo chciałabym być z rodzinami ofiar, ale to lotnisko kojarzy mi się kłamstwem" - powiedziała Ewa Błasik. Jak wyjaśniła, będzie tego dnia przy grobie swojego męża.
Jak przyznała, nigdy nie pogodzi się z tym, że jej mąż jest oskarżany o przyczynienie się do katastrofy smoleńskiej oraz do tego, że według Rosjan, miał być pod wpływem alkoholu
"Przez cały rok jestem sama z tym, co spotkało mnie i moje dzieci. Mój mąż został niewinnie oskarżony, pohańbiony przed całym światem" - stwierdziła wdowa.
"Czuję się zdradzona i opuszczona" - dodała Ewa Błasik. Według niej na pokładzie samolotu z pewnością nie pito żadnego alkoholu, bo tupolewem razem z prezydentem lecieli najwyżsi polscy dowódcy.
"Mogę w imieniu mojego męża panu przyrzec, że mój mąż nigdy nie splamił munduru. To, co zrobił z nim MAK, pani Anodina, po prostu haniebnie kłamie. Ja nigdy się z tym nie pogodzę" - powiedziała wdowa po generale.
"Ja mam wrażenie, że mój mąż został tak zhańbiony tylko dlatego, że był dobrym, polskim, natowskim oficerem" - dodała Ewa Błasik.
Ma ona pretensje do prezydenta Bronisława Komorowskiego za to, że nie stanął w obronie honoru polskich oficerów. "Liczyłam na szybką reakcję , że nowy polski prezydent powie, że rzeczą niemożliwą jest, by polscy oficerowie na pokładzie tego samolotu pili jakiś alkohol" - powiedziała wdowa.
Ewa Błasik nie zostawiła suchej nitki na akredytowanym przy MAK Edmundzie Klichu. "Pan pułkownik Edmund Klich zionie nienawiścią do polskich pilotów, polskiego generała. On robi wszystko to, co Rosjanom pasuje" - stwierdziła m.in. wdowa po generale Błasiku.