Jarosław Kaczyński, pośród skandujące go tłumu, zapowiada, że dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego musi być kontynuowane, a on ma dość siły by o tę sprawę walczyć.

Reklama

Pamiętajcie, rechot przemysłu pogardy towarzyszył niejednemu polskiemu patriocie, mężowi stanu. Towarzyszył i w tym wypadku. Ci którzy byli w ten sposób atakowani nie załamali się, my też się nie załamiemy - ogłasza prezes PiS. Z całą pewnością zwyciężymy, jeśli przez trzy lata wytrzymaliśmy pod takim naciskiem - dodaje.

Obecni przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie skandują tymczasem na przemian: "Jarosław, Jarosław" i "Chcemy prawdy".

Prezes PiS podkreśla przy tym także, że państwo powinno dbać o wszystkie grupy społeczne, bo nie może być gorszych i lepszych.

Trzeba pamiętać o tych, którym się mniej udało. Trzeba pamiętać o społecznej sprawiedliwość - mówi. I liczy, że już niedługo doczeka się Polski, w której będzie można stawiać pomniki Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu.

To już trzy lata od momentu, w którym wydawało się, że Polacy są i będą zjednoczeni. Ta jedność była siła, jedność w bólu i gotowości przyjęcia wielkiego wyzwania. Nie wszystkim to odpowiadała, rozbito ją szybko, rozbito w nadziei, że emocje opadną, że tragedia zostanie zapominania. Nie została zapomniana - dodaje Jarosław Kaczyński.