Od końca marca w odrębnym postępowaniu badana jest sprawa lądowania na lotnisku w Smoleńsku polskiego samolotu Jak-40 z dziennikarzami na pokładzie. Jak-40 wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M. W chwili lądowania warunki na lotnisku były już bardzo trudne.
"Stosowne zawiadomienia o przysługującym statusie pokrzywdzonych zostały już wysłane do tych osób" - powiedział kpt. Marcin Maksjan z NPW. Dodał, że według prawa, pokrzywdzonym jest osoba, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. Zaznaczył, że w wyłączonej sprawie "jest badany wątek, czy było bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w trakcie lądowania Jaka-40, więc z mocy prawa pasażerowie tego samolotu są uznani za pokrzywdzonych".
W końcu lutego do prokuratury wojskowej wpłynęło zawiadomienie dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę tego samolotu. Wskazano w nim, że załoga wykonała lądowanie w warunkach atmosferycznych poniżej minimalnych, do których była wyszkolona, czym mogła naruszyć przepisy wykonywania lotów.