"Gdybym został poproszony o kandydowanie, nie widziałbym żadnego powodu, żeby odmówić" - oznajmił Juncker w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Monde". Dodał, że jako przywódca całej Unii Europejskiej musiałby sprostać "ambitnym wyzwaniom".

Reklama

Pomysł "prezydentury" UE - czyli znaczącego wzmocnienia istniejącego już stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej - został zapisany w traktacie lizbońskim. Obecnie szef Rady wybierany jest na półroczne kadencje, na mocy traktatu jego kompetencje ulegną rozszerzeniu, a kadencja wydłuży się do dwóch i pół roku, z możliwością ponownego kandydowania.

Dotychczas Tony Blair był jedynym politykiem europejskim, nie ukrywającym chęci objęcia tego stanowiska - przy poparciu prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego i brytyjskiego premiera Gordona Browna. Ale to kontrowersyjna kandydatura.

"On nie dostrzega dziedzin, w których Wielka Brytania dała w ostatnich latach dowód prawdziwej inspiracji europejskiej, poza postępami w dziedzienie obronności" - powiedział "Le Monde" luksemburski premier.

Reklama