"Chcesz żyć - przekaż firmę", brzmi zasada nowej formy wymuszania, zrodzonej przez kryzys, w którym nawet bogatym może zabraknąć gotówki - pisze dziennik. Pierwsze sygnały o dziwnych transakcjach, w których biznesmeni przepisują firmy lub nieruchomości na osoby trzecie, nie otrzymując za to żadnych pieniędzy, nadeszły od banków.

Reklama

Pewien poważny biznesmen poinformował swój bank, że przekazał magazyny wartości ok. 3 mln euro nowemu właścicielowi - osobie prawnej. Przy takiej transakcji na konto sprzedawcy powinny wpłynąć pieniądze, lecz do tego nie doszło. "Okazało się, że biznesmen został uprzedzony, że jeśli chce ocalić swoją córkę, powinien przekazać część aktywów wskazanej przez porywaczy firmie" - pisze "24 czasa", powołując się na źródła policyjne.

Takich wymuszeń zanotowano już około dziesięciu. "Bogaci i tak płacą, a otrzymawszy ostrzeżenie od mafii, wolą zaoszczędzić sobie i swojej rodzinie porwania i odstępują część swoich aktywów" - wskazuje cytowany przez gazetę ekspert ds. przestępczości zorganizowanej.

Znawcy przedmiotu są przekonani, że ten rodzaj przestępczości będzie narastać wraz z pogłębianiem się kryzysu, zwłaszcza jeśli ofiary nie będą zawiadamiać policji.

Także w przypadku porwań rodziny wolą nie zawiadamiać policji w obawie, że mogą się o tym dowiedzieć przestępcy. To, że z MSW wyciekają informacje do mafii, przyznał niedawno wicepremier i minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow. Dlatego dane o porwaniach dla okupu są niepełne. Według prokuratury i MSW w ostatnich dwóch latach dokonano 17 porwań, według ekspertów poza resortem - co najmniej dwukrotnie więcej.

O najnowszym uprowadzonym - 22-letnim synu bogatego biznesmena spod Sofii, od dwóch tygodni nie ma żadnych wieści. Według mediów okup wynosił 500 tys. euro, termin jego przekazania upłynął, chłopaka nie uwolniono.