Sumy nagród ujawnił rzecznik opozycyjnej partii konserwatywnej ds. obrony Liam Fox, który zwrócił się do resortu z interpelacją w tej sprawie. Wyliczył między innymi, że od 2003 roku resort obrony wydał na nagrody dla urzędników blisko 288 mln funtów.

Reklama

Uzasadnieniem dla premii są "dobre wyniki", a jednym z kryteriów oceny wygospodarowane oszczędności. Inne kryteria to m.in. poprawa bhp i modne ostatnio działania promujące etniczną i kulturową różnorodność np. w polityce zatrudnienia.

Cytowana przez agencję Press Association Hazel Hunt, matka żołnierza poległego w Afganistanie w sierpniu, sądzi, że urzędnicze premie są nieprzyzwoite w sytuacji, gdy żołnierzom skąpi się środków na sprzęt i źle się ich opłaca. Podstawowe wynagrodzenie szeregowca brytyjskiej armii w Afganistanie wynosi 17 tys. funtów rocznie.

Według resortu obrony średnia premia na urzędnika rozdysponowana wśród 50 tys. pracowników wynosi 1 tys. funtów. Jednak niektórzy wyżsi rangą urzędnicy mogą otrzymać do 8 tysięcy, a według "Daily Mail" dwóch dyrektorów otrzymało po 17 tys.

Gazeta sugeruje, że suma rozdysponowana w formie premii mogłaby być wydana na wyposażenie pilnie potrzebnych w Afganistanie sześciu helikopterów Chinook, od 2001 roku znajdujących się w hangarach z powodu błędów w kontrakcie, lub na rekrutację 1,8 tysiąca dodatkowych żołnierzy.

Oszczędności w resorcie obrony w ubiegłomiesięcznym raporcie zostały uznane za jeden z powodów rozbicia się szpiegowskiego samolotu Nimrod w Afganistanie w 2006 roku. W katastrofie zginęło 14 Brytyjczyków.