Decydujący głos przy obsadzie tych stanowisk mają najwięksi: Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania. Z gry o komisje gospodarcze odpadła Wielka Brytania. Zgodnie z wchodzącym w życie 1 grudnia traktatem lizbońskim każdy kraj Unii ma po jednym przedstawicielu w Komisji. A Catherine Ashton, która w czwartek została pierwszą "minister spraw zagranicznych UE", będzie jednocześnie zastępcą Barroso.

Reklama

Los Renault i Peugeot rozstrzygnie się w Brukseli

Najbardziej brutalną ofensywę o swojego komisarza prowadzi teraz Nicolas Sarkozy. Jego kandydat, Michel Barnier, będzie najpewniej odpowiedzialny za Jednolity Rynek - czyli zasady współpracy gospodarczej między krajami Unii. Barroso oficjalnie ani nie zaprzecza, ani nie potwierdza informacji o aspiracjach Barniera. Zdaniem analityków, w ten sposób chce zchować pozory, że to on sam decyduje, jak ma wyglądać podział pracy w jego ekipie. Dla Francuzów komisarz do spraw Jednolitego Rynku jest priorytetem. Ich zdaniem piastujący do niedawna tę funkcję Irlandczyk Charlie McCreevy jest ultra-liberałem, który kwestionuje interwencjonistyczne pomysły Paryża na wychodzenie z kryzysu gospodarczego. Barnier ma gwarantować ochronę - bez sprzeciwu Brukseli - wielkich przedsiębiorstw, jak Peugeot czy Renault.

Pod tym względem Komisja Europejska dysponuje realną władzą: to ona ma monopol inicjowania nowych dyrektyw, które przyjmuje Rada Europejska i Europarlament. Analitycy są zgodni: walka o stanowisko dla Barniera ma w tej chwili o wiele większe znaczenie niż niedawne spory o to kto ma być tzw prezydentem czy szefem MSZ UE. Tym bardziej, że kompetencje Francuza objęłyby także usługi finansowe. Paryż na Barinerze jednak nie kończy. W forsowaniu korzystnych dla Francji przepisów w Radzie UE ma mu pomagać Pierre de Boissieu. Sarkozy właśnie uzyskał dla niego kluczową nominację. Jako sekretarz generalny Rady to on będzie organizował pracę ministrów Unii.

Reklama

Prawdziwym szefem Komisji będzie Niemiec

O realną władzę w Komisji walczą również Niemcy. Angela Merkel już przekonała Jose-Manuel Barroso aby mianował dotychczasowego rzecznika KE, Niemca Johannesa Laitenbergera szefem swojego gabinetu. - Osoba zasiadająca na tym stanowisku jest tradycyjnie uznawana za szarą eminencję KE, która mimo, że nie trafia na czołówki gazet rozdaje karty w Brukseli i jest uznawana za prawdziwego szefa unijnej egzekutywy. Niemiec będzie decydował o planie pracy Barroso - komentuje w rozmowie z nami szef ośrodka analitycznego European Policy Center Antonio Misseroli.

Berlin podobnie jak Paryż nie kończy batalii na jednej tece. Rząd Merkel walczy również o swojego komisarza energii. Ma nim zostać Gunthera Oettingera. - Od czasu napięć z Rosją to jedna z ważniejszych posad w Brukseli - uważa Piotr Kaczyński z brukselskiego instytutu CEPS. Poprzedni komisarz ds. energii, Andris Piebalgs, doprowadził m.in. do uznania Gazociągu pod Bałtykiem za projekt „o znaczeniu europejskim”, który może korzystać ze wsparcia finansowego Brukseli.

Reklama

Długofalowym celem Berlina jest zdobycie stanowiska szefa Europejskiego Banku Centralnego dla Niemca. Faworytem w wyścigu o to stanowisko - kluczowe z punktu widzenia kreowania europejskiej polityki walutowej - jest obecny szef Bundesbanku Axel Weber (ma przejąć stanowisko w 2011 roku).

Hiszpania walczy o konkurencję, Polacy o budżet

Jednym z najważniejszych ludzi w Brukseli jest komisarz ds. konkurencji. Samodzielnie decyduje, czy zgodzić się na fuzję wielkich przedsiębiorstw, ukarać koncerny za próby monopolizacji rynku albo odmówić zgody na udzielenie pomocy publicznej. Holenderka Neelie Kroes, która zdecydowała o nałożeniu na koncern Intel wartej miliard euro kary, chętnie zachowałaby swoje stanowisko. Ale stara się o nie też Hiszpan Joaquin Almunia. Jego kraj jest w głębokim kryzysie. I potrzebuje sojusznika w Brukseli.

Obecny włoski komisarz Antonio Tajani chciałby natomiast zachować dotychczasową tekę transportu, ale pod warunkiem, że obejmie również przemysł samochodowy. Chodzi o los Fiata. Natomiast dla Polski priorytetem jest zapewnienie dla Janusza Lewandowskiego teki budżetu. Wtedy to on opracowywałby projekt ustawy finansowej UE na lata 2014-2020, której Polska chce być największym beneficjentem.