"W przededniu kopenhaskiego szczytu nie można dopuścić do tego, by klimatyczni sceptycy kwestionujący naukowe ustalenia i swą postawą nasuwający skojarzenia z tymi, którzy wierzyli, że Ziemia jest płaska, odwracali naszą uwagę od tego, co musi zostać zrobione" - powiedział Brown internetowemu wydaniu "Guardiana".

"Znamy naukowe fakty, wiemy, co trzeba zrobić. Musimy obecnie dążyć do tego, aby do atmosfery nie trafiło dodatkowych 5 mld ton zanieczyszczeń i musimy przypieczętować to porozumieniem" - dodał premier.

Brown nawiązał w ten sposób do ocen doradcy rządu ds. zmian klimatycznych lorda Nicholasa Sterna, który twierdzi, że nie można dopuścić, aby do 2020 roku trafiło do atmosfery, licząc od roku 1990, 10 mld ton gazów powodujących efekt cieplarniany. Dotychczas różne państwa zadeklarowały gotowość zmniejszenia emisji tych gazów o 5 mld ton.

Lider partii liberalno-demokratycznej Nick Clegg nazwał klimatycznych sceptyków "ideologicznymi dinozaurami", zaś minister ds. energetyki i zmian klimatu Ed Miliband uznał ich za "sabotażystów", a ich argumenty określił jako "niebezpieczne i oszukańcze".

"Klimatyczni sabotażyści wykorzystują naukowe dane dla wprowadzenia w błąd opinii publicznej. Sceptycy bawią się nauką w politykę w niebezpieczny i oszukańczy sposób. Wbrew temu, co mówią, dla uporania się ze zmianami klimatycznymi nie ma łatwych rozwiązań" - cytuje Milibanda BBC.

Dynamika towarzysząca przygotowaniom do kopenhaskiego szczytu straciła część impetu z powodu opublikowania przez hakerów e-maili naukowców z komórki badań nad klimatem Uniwersytetu Wschodniej Anglii.

Według tych doniesień kierownik komórki prof. Phil Jones chciał usunąć niektóre opracowania naukowe z następnego etapu prac oenzetowskiego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (ang. IPCC). Prof. Jones zaprzeczył tym zarzutom, ale do czasu wyjaśnienia sprawy przestał pełnić swe obowiązki.

Krytycy twierdzą, że e-maile dowodzą, iż naukowcy nie są zgodni co do tego, iż ocieplenie klimatu jest wynikiem gospodarczej działalności człowieka. Arabia Saudyjska i niektórzy Republikanie w USA sugerują w związku z tym, że nie ma potrzeby podejmowania pilnych działań dla redukcji emisji CO2.

W ocenie "Guardiana" "nawet, jeśli e-maile miałyby wykazać jakieś nieprawidłowości, to i tak naukowcy i politycy przekonani są, iż przytłaczające dowody wskazują na to, że działalność człowieka zmienia klimat. Jednak przechwycenie e-maili może okazać się przeszkodą w przyjęciu kopenhaskiego porozumienia w Kongresie USA, co jest kluczowym warunkiem wstępnym sukcesu".

Tymczasem z sondażu ośrodka ICM dla tygodnika "Sunday Telegraph" wynika, iż 39 proc. ankietowanych Brytyjczyków sądzi, iż nie ma dowodów na ocieplenie klimatu, a 7 proc. w ogóle nie wierzy w nie.

















Reklama