Były szef nieistniejącej już firmy naftowej Jukos wyraził tę opinię na łamach dziennika "Niezawisimaja Gazieta" (wydanie środowe) w przeddzień rozpoczęcia przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka postępowania w związku z zarzutem, że państwo rosyjskie bezprawnie zlikwidowało Jukos.

Reklama

Rosyjski system egzekwowania prawa - od śledztw po wyroki sądowe - "jest w istocie biznesem, który zajmuje się legalizowaniem używania przemocy" - napisał Chodorkowski.

"Ten system jest linią montażową gigantycznej fabryki. (...) Jeśli staniesz się surowcem dla tej linii montażowej, zawsze wyprodukowany zostanie karabin Kałasznikowa - to znaczy wyrok skazujący. Każdy inny rezultat przetwarzania surowców przez ten system jest uważany za awarię" - uznał.

Wyraził też opinię, że "walec parowy, który zastąpił sprawiedliwość, jest grabarzem współczesnego państwa rosyjskiego". A jeśli wymiar sprawiedliwości nie zostanie zreformowany, system zostanie obalony "w tradycyjny dla Rosji sposób - od dołu i z rozlewem krwi".

Sympatycy aresztowanego w 2003 roku Chodorkowskiego twierdzą, że kara ośmiu lat pozbawienia wolności jest w istocie karą za rzucenie wyzwania władzy politycznej byłego prezydenta (obecnie premiera) Władimira Putina. Chodorkowskiemu grożą kolejne 22 lata - jego drugi proces, z podobnego oskarżenia, toczy się obecnie w Moskwie.

Zdaniem byłego magnata naftowego, rosyjska konstytucja jest bez znaczenia dla wyroków, wydawanych przez sądy. "Chcecie, żeby sąd naprawdę się uśmiał? Zacytujcie konstytucyjną zasadę domniemania niewinności" - napisał Chodorkowski. Jego zdaniem, to uwięziony podejrzany musi udowadniać swą niewinność.