Pies spadł z balkonu, do którego przywiązany był smyczą. Ta zadziałała jak szubienica. Buldog szamotał się w rozpaczliwej walce o życie. Jego przeraźliwy skowyt usłyszeli sąsiedzi z piętra niżej. Pan domu nie zastanawiał się długo - chwycił za nóż i odciął wisielca.

Reklama

Pies nie oddychał. Jedyne, co przyszło do głowy ratownikowi, to sztuczne oddychanie metodą... usta-pysk. Zadziałało! Buldog otworzył ślepia i zaczął oddychać. Trafił pod opiekę weterynarza.

Ratownik odebrał gratulacje od holenderskiej policji. Jej rzecznik Paul Koetsier był jednak bardzo zdziwiony nietypową metodą. "Ja bym się nad tym dwa razy zastanowił" - przyznał. Skąd wątpliwości? Buldog należy do wyjątkowo niebezpiecznej rasy. Trudno powiedzieć, czy podziękowałby ratownikowi tak jak trzeba...