W tym tygodniu uzbrojeni po zęby amerykańscy żołnierze patrolowali północną granicę Somalii. Bo, według wywiadu, ten kraj jest rajem dla Al-Kaidy. A ze względu na spory graniczne między Somalią a Etiopią region jest zagrożony wojną. "Mamy sygnały, że Al-Kaida szkoli ludzi w Somalii" - mówi CNN-owi admirał Richard Hunt, dowódca sił połączonych "Róg Afryki".
W niedzielę tysiące ludzi na ulicach Mogadiszu, stolicy Somalii, demonstrowało poparcie dla dżihadu - świętej wojny przeciw niewiernym. Dziś w samobójczym ataku bombowym, niedaleko miasta Baidoa, zginęło przynajmniej 12 osób.
Armia USA nie pojawiała się w Somalii od 1993 roku - słynnej porażki w Mogadiszu, w której straciła helikoptery i ludzi. O tym wydarzeniu opowiada film "Helikopter w ogniu".