Na stronie internetowej firmy od piątku (czyli od dnia poprzedzającego stracenie Saddama) można obejrzeć małego dyktatora z plastiku. Lalka ma 30 cm wysokości i - jak twierdzi szef firmy - cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Ale od razu dodaje, że oprócz zamówień na powieszonego Husajna, zasypują ich także protesty i głosy oburzenia.

"Krytykują nas cały czas. Nie sposób zadowolić całego świata. Nie interesuje mnie, co myślą inni, bo inaczej nie mógłbym zajmować się biznesem" - bagatelizuje sprawę prezes Emil Vicale.

Bo rzeczywiście, dla niego to nie pierwszyzna. Firma wyprodukowała już lalki prezydentów Wenezueli i Iranu, Hugo Chaveza oraz Mahmuda Ahmadineżada, a także przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena i Korei Północnej Kim Dzong Ila. Za każdym razem producent musiał się gęsto tłumaczyć, dlaczego zarabia na postaciach o wątpliwej reputacji.

Lalka Chaveza nawet mówi - wygłasza jego przemówienie ze Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. "W naszym domu jest diabeł. Przybył tu wczoraj i zieje siarką" - cytuje Chaveza jego plastikowy odpowiednik.

Lalka Saddama nie mówi nic. Ma za to wiele mówiący napis na koszulce: "Dope On A Rope" ("dureń na sznurze").