W praktyce miałoby to wyglądać tak: imigrant zgłasza się do specjalnego urzędu w USA i tam się ujawnia. Później na swój własny koszt wraca do swojego kraju i przychodzi do konsulatu amerykańskiego. Tam składa wniosek i płaci 2 tys. dolarów. Niestety, samo ujawnienie się, złożenie wniosku oraz zapłacenie 2 tys. dolarów wcale nie oznacza, że petent otrzyma zgodę na stały pobyt. A jeśli już otrzyma, to zapłaci kolejne 8 tys. dolarów.
Ale pomyślano też o biedniejszych imigrantach i przygotowano drugi wariant dla tych, którzy chcą legalnie przebywać w USA. Jeśli imigrant ujawni się w amerykańskim urzędzie i zapłaci tam od razu 3,5 tys. dol., to wprawdzie nie dostanie prawa stałego pobytu, ale otrzyma zgodę na legalną pracę przez 3 lata.
Rozwiązania takie zawarte są w planach rządowej reformy imigracyjnej. Przewiduje ona dodatkowo walkę z napływem nielegalnych imigrantów - zwłaszcza z Meksyku. I dlatego południowej granicy USA będzie pilnowało dodatkowych 6 tys. agentów straży granicznej, powstaną wielkie ogrodzenia, a cała granica z Meksykiem będzie naszpikowana czujnikami elektronicznymi.
Władze w Waszyngtonie zaproponują nielegalnym imigrantom układ. Jeśli zapłacą 10 tys. dolarów dostaną prawo stałego pobytu w USA. Najpierw jednak tacy imigranci - np. Meksykanie, Kubańczycy, czy Polacy - będą musieli wrócić do swojego kraju i dopiero tam zgłosić się do amerykańskiego konsulatu, by załatwić formalności.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama