Rada Najwyższa nie zamierza się jednak podporządkować prezydentowi. Wczoraj kilkuset deputowanych nocowało w gmachu parlamentu, a po Kijowie krążyły plotki o zbliżających się do miasta oddziałach sił specjalnych.

Jeszcze przed telewizyjnym wystąpieniem Juszczenki - gdy już było wiadomo, co się święci - zwolennicy premiera Wiktora Janukowycza pospiesznie zwołali parlament na nocne posiedzenie i oznajmili, że prezydent złamał konstytucję. - To zamach stanu - mówił jeden z liderów promoskiewskiej Partii Regionów Wasyl Chara.

W tym samym czasie na placu Niepodległości w Kijowie gromadzili się zwolennicy prezydenta. Znów, jak w 2004 roku, powiewały pomarańczowe sztandary, a kierowcy z przejeżdżających samochodów klaksonami manifestowali swoje poparcie dla Juszczenki. Za to w odległym o kilkaset metrów parku Maryjskim w miasteczku namiotowym gromadzili się przywiezieni ze wschodnioukraińskiego Doniecka zwolennicy Janukowycza. Jutro lub pojutrze ma być ich znacznie więcej.

Atmosferę wśród jednych i drugich podgrzała wieczorem informacja, że spod Kijowa ruszył wierny premierowi elitarny oddział Berkut. Prezydent od razu wezwał rodaków, by "nie poddawali się prowokacjom".
Przez cały gorący wieczór panował szum informacyjny, a oba bloki szykowały się na długie starcie. Na razie mało kto był w stanie przewidzieć, czym skończy się to przesilenie, długotrwałymi przepychankami czy starciami i konfliktem na wielką skalę.



Analiza
Serhij Wasylczenko, agencja analityczna Europejska Fala


Choć, jak się wydaje, obóz prezydencki idzie wartko do przodu, jeśli dojdzie do wyborów, koalicja Janukowycza - jak pokazują sondaże - i tak zachowa przewagę w parlamencie. Co prawda Blok Julii Tymoszenko przejmie wyborców partii socjalistycznej Moroza, która tym razem raczej nie przekroczy progu wyborczego, ale i tak Partia Regionów będzie w stanie uformować nowy rząd z komunistami. Najwyraźniej więc w obecnej sytuacji silniejszą pozycję ma mimo wszystko premier Janukowycz, a czas będzie pracować na jego korzyść.

Juszczenko podpisując dekret o rozwiązaniu Rady Najwyższej, właściwie stanął po stronie Julii Tymoszenko, która była zaniepokojona przekupowaniem członków jej frakcji przez Partię Regionów. Istniało poważne zagrożenie, że za jakiś czas koalicja rządząca uzyska większość 2/3 głosów niezbędnych do zmiany konstytucji, a nawet w efekcie zniesienia prezydentury. Kiedy Juszczenko przekonał się, że taki scenariusz jest realny, zdecydował się na atak. To był radykalny krok, ale realizacja czarnego scenariusza forsowana przez obóz Janukowycza była bardzo blisko. Premier nigdy nie ukrywał, że będzie konsekwentnie dążył do maksymalnego osłabienia prezydenta i przejęcia jego kompetencji.

Wiktor Juszczenko ma teraz dwa wyjścia - zgoda na negocjacje z koalicją i kolejny kompromis, który niestety nie będzie dla niego korzystny albo demonstracje uliczne, w których tym razem może przegrać. Ostatnie akcje protestu w Kijowie wyraźnie pokazały, że obóz Janukowycza wyciągnął wnioski z rewolucji pomarańczowej i dobrze przygotował się do masowych protestów. Liczba zwolenników rządu w ostatnich dniach na ulicach była kilkakrotnie wyższa niż zwolenników opozycji. Nawet jeśli ci ludzie nie są szczerymi zwolennikami Janukowycza, to jego propagandyści znaleźli sposoby, by ich zachęcić do wyjścia na ulice.

Do głównego starcia między wrogimi obozami dojdzie podczas wyborów. Niestety obawiam się, że mogą zostać sfałszowane. Na wschodzie beneficjentem machlojek będzie Partia Regionów, ale w centrum i na zachodzie kraju - Blok Julii Tymoszenko, bo są to dzisiaj dwie największe siły polityczne. Tracą na tym mniejsze partie, przede wszystkim komuniści i coraz słabsza Nasza Ukraina. Potencjalnie Julia Tymoszenko, dzięki swojej populistycznej retoryce, może przejąć wyborców Janukowycza, ale sytuacja jest tak dynamiczna, że wszystko będzie zależało nie tyle od poparcia społecznego, co od sprawności sztabów wyborczych. Pamiętajmy też, że na zachodzie głosy będą liczyć ludzie Tymoszenko, a na wschodzie - Janukowycza. To tylko utrwali dzisiejsze podziały.


















Reklama