Świat pierwszy raz poznał Borysa Jelcyna, gdy w sierpniu 1991 roku stanął z megafonem na czołgu przed gmachem rosyjskiego parlamentu. To dzięki niemu padł moskiewski pucz Janajewa, który, wraz z szefem KGB Kriuczkowem, chciał odsunąć od władzy Michaiła Gorbaczowa i powstrzymać rozpad Związku Radzieckiego. Jednak Jelcyn przekonał żołnierzy i mieszkańców Moskwy, by poparli legalną władzę.

Tak stał się symbolem oporu przeciwko twardym komunistom. Gdy pucz upadł, Jelcyn przejął od Gorbaczowa praktycznie całą władzę w Rosji. 8 grudnia 1991 roku porozumienie w Puszczy Białowieskiej z prezydentami Ukrainy i Białorusi zdecydowało o rozwiązaniu ZSRR. Jelcyn został pierwszym w historii prezydentem niepodległej Federacji Rosyjskiej.

To za jego rządów Rosjanie dowiedzieli się, co to znaczy wolność słowa i niezależne media. W 1992 roku Lech Wałęsa przekonał go, że Rosja musi wreszcie wycofać wojska z Polski. Jelcyn początkowo nie chciał łatwo ustąpić. W końcu uległ namowom polskiego prezydenta. I rosyjskie bazy wojskowe zniknęły z naszego kraju.

Później jednak prezydentura Jelcyna okazała się rozczarowaniem. Zamiast wielkiego demokraty, który pokonał komunistyczny "beton", świat ujrzał cara-pijaczka, który już nie kierował krajem, ale twardą ręką zarządzał swoim prywatnym królestwem.

Zaledwie dwa lata po tym, jak dzielnie bronił parlamentu przed puczystami, w październiku 1993 roku wysłał na deputowanych wojsko. Tak Jelcyn rozprawił się ze swoimi przeciwnikami politycznymi, którzy zmieniając konstytucję, chcieli osłabić jego pozycję. Zamiast dyplomacji Jelcyn wybrał czołgi - w starciach zginęło ponad 120 osób. "Jelcyn rozstrzelał demokrację" - tak świat komentował wówczas dramatyczne wydarzenia w Moskwie.







Reklama

Ale rosyjski przywódca szybko stracił nie tylko twarz demokraty, stał się też mistrzem kompromitowania swego kraju za granicą. Do historii przejdzie jego dyrygowanie orkiestrą w Niemczech. Czy też słynna wizyta w Irlandii. Samolot prezydencki z Jelcynem wylądował w Dublinie, a gdy przedstawiciele władz biegiem zjawili się na lotnisku, by przywitać niespodziewanego gościa, okazało się, że to żadna wizyta. Jelcyn po prostu źle się poczuł i wylądowano, by prezydent mógł wyleczyć "ból głowy". Ale wszyscy wiedzieli, że Jelcyn był pijany.

(Kliknij i zobacz, jak Borys Jelcyn tańczy)

Jego polityczni przeciwnicy zaczęli oskarżać Jelcyna, że sprzedał Rosję. Kremlem miała rządzić "familia", czyli biznesmeni skupieni wokół córki Jelcyna. Dzięki wpływom córeczki Borysa Nikołajewicza kupowali za bezcen rosyjskie państwowe firmy, budując olbrzymie majątki.

By ratować prestiż prezydentury, Jelcyn zdecydował się w 1994 roku silną ręką stłumić bunt w Czeczenii. Ale krwawa wojna nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Zamiast poprawy jego wizerunku, zaczęto mówić o zbrodniach wojennych jelcynowskich generałów.

Rosjanie widzieli jednak w swym przywódcy "zwykłego, rubasznego człowieka". Gdy przed kamerami z całego świata tańczył na wiecach, śpiewał i publicznie wznosił toasty kieliszkami wódki. W 1996 r. wygrał kolejne wybory - pokonał komunistę Gienadija Ziuganowa.

Jednak wtedy zaczęły się kłopoty zdrowotne. Ciężko chory na serce, w dodatku wciąż pijący prezydent powoli tracił swoją popularność. Zdecydował się ustąpić. Zrzekł się funkcji prezydenta 31 grudnia 1999 roku i od razu namaścił na swego następcę Władimira Putina. Ta polityczna sztuczka okazała się skuteczna - wkrótce Rosjanie wybrali w głosowaniu Putina na prezydenta.

Jelcyn po odejściu z Kremla wciąż powodował skandale. A to zgubił akty własności działki wartej kilkanaście milionów dolarów. A to po pijanemu przejechał przechodnia. Nigdy jednak nie krytykował Putina, a wręcz bronił wszystkich decyzji nowego władcy Rosji.







Reklama

Borys Jelcyn zmarł dziś w moskiewskim szpitalu o godzinie 13.45 naszego czasu. Przyczyną była "postępująca niewydolność sercowo-naczyniowa". W lutym skończył 76 lat.