Ten plan opracował rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin, a pisze o nim we wczorajszym wydaniu brytyjski dziennik "Financial Times". Całemu przedsięwzięciu osobiście patronuje prezydent Władimir Putin.

Reklama

Pomysł Kudrina jest prosty. Chodzi o podzielenie istniejącego od kilku lat funduszu stabilizacyjnego - na którym znajduje się już grubo ponad 100 mld dolarów z podatku dochodowego od eksportu ropy - na dwie części. Z pierwszej powstanie fundusz rezerwowy - wspierający budżet państwa w kryzysowych momentach. Drugim filarem ma być tzw. "fundusz przyszłych pokoleń" - miliardy dolarów zgromadzone na nim będą przeznaczone na inwestycje w akcje zachodnich przedsiębiorstw.

"Plan budowy mocarstwa energetycznego ma trzy etapy: pierwszym jest spłata długów Rosji, drugim: zbudowanie funduszu stabilizacyjnego na wypadek nagłego załamania się cen surowców energetycznych na świecie, trzecim: inwestowanie petrodolarów i mnożenie zysków" - mówi DZIENNIKOWI Aleksiej Makarkin, analityk z moskiewskiego Centrum Technologii Politycznych. "Jak nietrudno zauważyć, Rosja znajduje się już na trzecim, ostatnim etapie" - dodaje z satysfakcją.

Zachód jednak nie spogląda z takim entuzjazmem na pomysły Kremla. Dowodem na to jest zeszłotygodniowe wystąpienie unijnego komisarza do spraw handlu Petera Mandelsona. "Stosunki między Rosją a Unią są najgorsze od czasów zakończenia zimnej wojny" - grzmiał unijny komisarz. "Cechuje je nieufność i brak szacunku" - dodał.

Nikt z europejskich komentatorów nie ma złudzeń: Mandelsonowi chodziło właśnie o gospodarczą ekspansję Rosji wobec Unii. Jednym z jej elementów jest próba związania państw UE długoletnimi kontraktami na zakup rosyjskiego gazu i ropy. Kolejnym, inwestowanie zysków z handlu surowcami w zachodnie spółki strategiczne, m.in. właścicieli rurociągów transportujących gaz i ropę, elektrownie oraz koncerny produkujące samoloty. Za pomocą własnych zasobów surowców i instrumentów takich jak "fundusz przyszłych pokoleń" Rosja po prostu wgryzie się w Europę i nie pozwoli jej na jakikolwiek bunt wobec wielkiego sąsiada ze Wschodu.

"Rezultaty stworzenia funduszy na pewno będą miały swój wymiar polityczny. Rosja na stałe zwiąże się z Zachodem" - mówi DZIENNIKOWI Walerij Fiodorow, dyrektor moskiewskiego ośrodka analitycznego WCIOM. "Wówczas jej pozycja będzie silniejsza; państwa Unii nie będą skłonne prowadzić sporów z Rosją, gdyż każda handlowa wojna zaszkodzi interesom gospodarczym firm powiązanych finansowo z inwestorami ze Wschodu" - dodaje.

Renomowany brytyjski magazyn "Economist" studzi jednak entuzjazm piewców nowej mocarstwowości Rosji. Pismo, opisując rosnące znaczenie tego państwa na świecie, przypomina o zagrożeniach, które mimo miliardowych zysków z ropy i gazu mogą szybko skończyć rosyjski sen o potędze.

Najpoważniejszym zagrożeniem jest budowanie mocarstwa tylko w oparciu o dochody z handlu surowcami energetycznymi (analitycy przypominają, że upadek ZSRR był związany z budowaniem potęgi jedynie w oparciu o rakiety balistyczne). Każde tąpnięcie cen surowców zagrozi wciąż jeszcze słabej Rosji, tak jak kiedyś zagroził jej wyścig zbrojeń, pisze "Economist". Antidotum na te zagrożenia ma być plan Kudrina - inwestowanie petrodolarów w zachodnie kompanie. Jeśli ceny ropy i gazu spadną, zawsze będzie można liczyć na zyski z zachodnich koncernów.